Stażysta, kontraktowy, mianowany, dyplomowany. Tak wyglądają kolejne szczeble awansu zawodowego nauczycieli. Przekłada się to na wynagrodzenie. W Turkowicach złamano tę zasadę.
Według naszych ustaleń, kontrola nie zakwestionowała jego kwalifikacji pedagogicznych. Wykazała natomiast, że dyrektor zawyżył mu pobory: powinien zarabiać tyle, co stażysta, a pobierał wynagrodzenie zarezerwowane dla nauczycieli mianowanych. Różnica w zasadniczych poborach wynosi niemal 600 zł (brutto), bo stażysta na pełnym etacie dostaje w szkołach podległych hrubieszowskiemu starostwu ponad 1,1 tys., a mianowany przeszło 1,7 tys. zł.
Księgowy otrzymywał mniejsze wynagrodzenie, bo nie miał nawet pół etatu, z uczniami spotykał się kilka razy w tygodniu. Dyrektor zatrudnił go w 2003 r.
– Nie mogliśmy znaleźć nauczyciela – wspomina Ryszard Wiatrzyk, dyrektor Zespołu Szkół w Turkowicach. – Nasz księgowy ma wyższe wykształcenie, przygotowanie pedagogiczne, wykładał w wyższych uczelniach w Zamościu, dlatego go zatrudniłem.
Dlaczego zarabiał więcej niż powinien? – Trzeba było szybko podpisać umowę. To niedopatrzenie – uważa dyrektor. Zadzwoniliśmy do księgowego. – Nie znam ustaleń kontroli – powiedział nam Zdzisław Szostakiewicz, ale zapewnił, że jest nauczycielem kontraktowym. – Dokumenty powinienem mieć w domu.
Zgodnie z prawem prasowym, zwróciliśmy się do hrubieszowskiego starostwa o podanie wyników kontroli w podległej mu szkole oraz zaleceń pokontrolnych. Najpierw przez dwa dni zwodził nas sekretarz powiatu, Lech Bojko, który – jak sam przyznał – stał jednocześnie na czele zespołu kontrolnego. Później pałeczkę przejął starosta Józef Kuropatwa (PSL), który po dwóch dniach wahania stwierdził: – Nie będę na ten temat mówił.
Jak skończy się ta historia? Księgowy będzie musiał najprawdopodobniej zwrócić nadwyżkę poborów do kasy powiatu i podpisać z dyrektorem nową umowę. Zarabiać będzie nie jak nauczyciel mianowany, ale jak stażysta lub – jeżeli to udokumentuje – nauczyciel kontraktowy.