Rozmowa ze Zbigniewem Jakubasem, prezesem i większościowym udziałowcem Motoru Lublin
- Jakie cele na pierwszy sezon w PKO BP Ekstraklasie po 32 latach ma Motor Lublin?
– Chcemy przede wszystkim pokazać dobrą grę, a w tym pierwszym roku znaleźć się w bezpiecznym miejscu tabeli. Wszystko ponad to będzie dla nas sukcesem. Myślę, że ósme miejsce jest realne, ale nasz wynik będzie zależny od wielu czynników, w tym szczęścia. Liczyliśmy, że Jacques Ndiaye nam pomoże, ale złapał kontuzje. Wszedł w końcówce i strzelał ważne gole. Mamy dużą pracę do wykonania i oby ci nowi zawodnicy, którzy się u nas pojawią, to byli ludzie bezbłędnie trafieni. Chociaż w piłce to jeszcze nikomu się nie udało.
- W klubie pojawili się: Michał Wlaźlik jako dyrektor sportowy i Grzegorz Koprukowiak jako dyrektor akademii, ale i wicedyrektor sportowy. Skąd taki pomysł?
– Z uwagi na to, że do tej pory nie było współpracy między akademią, a pierwszą drużyną. Dlatego podjęliśmy decyzję, że Grzegorz dodatkowo będzie wicedyrektorem, żeby panowie ze sobą współpracowali. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o młodzież i budowanie tych młodych ludzi. Żeby to przejście do pierwszego składu było płynne i naturalne.
- Druga drużyna i akademia Motoru będą teraz dla was ważniejsze?
– Przede wszystkim akademia. Nie ukrywamy tego, że szukamy na Lubelszczyźnie około 15 zdolnych dzieciaków do 12 do 16 roku życia. Zabezpieczymy im bursę, akademik, szkolenie, ale i szkołę. Chcemy być taką faktyczną kolebką i kuźnią nowych talentów, a nie tylko mieć akademię, która nie przynosi korzyści i nie dostarcza zawodników do pierwszego zespołu.
- Czy ta młodzież jest już wyselekcjonowana i kto się tym zajął?
– Jest około 15 osób na liście, ale rozmowy cały czas są prowadzone, także z rodzicami. To są często dzieciaki, które muszą przyjechać do Lublina za zgodą rodziców. Musimy wszystko przygotować, tym bardziej, że to młodzi ludzie, którzy podlegają pod inne przepisy. Wszystko jest w trakcie. A kto ich wynalazł? Grzegorz Koprukowak, który ma bardzo dobre rozeznanie na naszym rynku. To chłopcy od 12 roku życia wzwyż do 15-16 lat.
- Czy w Motorze powstanie również dział skautingu?
– Oczywiście, budujemy całą organizację. Mówiłem, że potrzeba na to trochę cierpliwości. Sztuką jest mieć osoby, które spełnią swoją rolę, a nie tylko wziąć kogoś na sztukę. Szukają ich panowie Michał i Grzegorz i myślę, że mają już takich ludzi na oku.
- Jak wygląda sytuacja ze sponsorami? Czy po awansie rzeczywiście zainteresowanie firm jest większe?
– Podobno tak, ale jestem jeszcze przed rozmowami. Zainteresowanie jest, ale jakie będą efekty, to jeszcze zobaczymy.
- Liczy pan, że w PKO BP Ekstraklasie na stadion w Lublinie będzie przychodziło po 15 tysięcy kibiców?
– Marzymy o komplecie publiczności na każdym spotkaniu. Patrzymy na Jagiellonię Białystok, który ma trochę większy obiekt i potrafi go zapełnić.
- A czy ceny karnetów i biletów zachęcą kibiców do przychodzenia na Arenę?
– Wkrótce wszystko będzie ogłoszone, uważam, że to nie będą ceny, które będą odbiegały od innych drużyn ekstraklasowych.
- Motor jest w ogóle gotowy organizacyjnie na występy w elicie?
– W stu procentach tak. Jeżeli chodzi o transfery, to będzie pięć-sześć wzmocnień, jesteśmy w trakcie negocjacji. Może się okazać, że za trzy-cztery dni będą cztery osoby nowe, a może tylko dwie. Dyskusje trwają. Na liście do rozważeń było chyba 120 osób. Panowie ciężko pracuję ze sztabem, wymieniają się informacjami, a dwie oferty zostały złożone i w piątek spodziewamy się pierwszych odpowiedzi. W grę wchodzi nie tylko rynek polski, ale i zagraniczny. Widać już na treningach dwóch nowych zawodników, kolejnych dwóch-trzech przyjedzie z innego regionu, ale również ze storn południowych. Zobaczymy co pokażą.
- Czy kwestia nowego kontraktu dla Mateusza Stolarskiego jest już załatwiona?
– Wszystko jest dogadane od paru miesięcy. Umowa zostanie wkrótce podpisana, a ustalenia były już praktycznie po odejściu Goncalo Feio. Trener wiedział, że jeżeli wejdzie do ekstraklasy, to z nami zostanie. Gdyby nie wszedł, to nie mógłby być szkoleniowcem ze względu na przepisy. Dlatego miałem już praktycznie uzgodnione warunki z innym trenerem. Byliśmy przygotowani na każdą ewentualność. Długość umowy? To nie jest istotne, ale ja buduję relacje długoletnie z moimi współpracownikami. Dlatego myślę, że jeżeli Mateusz sobie poradzi, to wierzę, że będzie trenerem Motoru przez długie lata.
- W ostatnich latach głównym planem był awans Motoru do PKO BP Ekstraklasy do 2025 roku. Jakie teraz długofalowe cele stawia pan przed klubem, czy europejskie puchary o których mówił pan w jednym z wywiadów są naprawdę realne?
– Nie lubię zapeszać, ważę słowa nie na zasadzie, że nie mam swoich oczekiwań, ale jeżeli Raków Częstochowa zdobył mistrza Polski i dwa Puchary Polski, a do tego grał w Europie, to tym bardziej taki klub, jak Motor ma olbrzymią szansę. Teraz liczy się jednak tylko i wyłącznie praca i nie popełnianie błędów. To da nam taką możliwość.