W domu parafialnym, w urzędzie gminy, ośrodku zdrowia. Przez trzy dni specjaliści z Lublina i USA przebadali ok. 150 mieszkańców. Objawy chorób prowadzących do ślepoty miał co trzeci.
– Badanie trwa bardzo krótko, wynik jest praktycznie od ręki. Kamera robi zdjęcie i za chwilę lekarz odczytuje wynik. U mnie na szczęście nie wyszło nic negatywnego. Warto było przyjść i skorzystać – mówi Halina Gliwka z Dysa, która przyjechała wczoraj na badanie do ośrodka zdrowia w Niemcach.
– Rzeczywiście wszystko przebiegało tak, jak zapowiadali lekarze. Badanie jest komfortowe i bezpłatne. Po chwili dowiedziałem się, że nie mam żadnych zmian w oku, mogę być spokojny – dodaje pan Władysław z Wólki Rokickiej.
Ale nie wszyscy wychodzili z badań tak zadowoleni. Przez trzy dni, w Jakubowicach Konińskich, Konopnicy i Niemcach okuliści przebadali ok. 150 osób. Lekarzom zależało na dotarciu do osób, którzy nie podejrzewają u siebie choroby. Zwłaszcza tych prowadzących do ślepoty, jak np. retinopatia cukrzycowa czy zwyrodnienie plamki żółtej związane z wiekiem, które nieleczone prowadzą do ślepoty.
Objawy chorobowe wykryto aż u 30 proc. przebadanych.
– To pokazuje, że nasz pilotaż ma sens i warto iść w tym kierunku. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że rozwija się u nich choroba, bo na wczesnym etapie nie daje ona żadnych objawów – tłumaczy dr n. med. Anna Matysik-Woźniak z Kliniki Okulistyki Ogólnej SPSK1. – Zadziałał też pomysł z prowadzeniem pilotażu w miejscach takich jak parafie. W niedzielę w Jakubowicach Konińskich po mszy, by się przebadać, zostało ponad 50 osób.
– Dzięki rozpoczęciu leczenia na wczesnym etapie możemy zachować u pacjenta stuprocentowe widzenie – podkreśla Robert Rejdak, kierownik Kliniki Okulistyki Ogólnej SPSK1. – Tym samym ratujemy jego niezależność, bo może nadal pracować i funkcjonować w społeczeństwie.
– Pozytywnym efektem jest nie tylko to, że wykryliśmy objawy choroby u części pacjentów, ale też fakt, że u niektórych takich zmian nie stwierdziliśmy. Dzięki temu zdrowi pacjenci nie będą musieli czekać w kolejce na badanie – dodaje prof. Marco Zarbin z New Jersey Medical School, który nadzorował badania.
W trakcie trzydniowego pilotażu wyniki badania odczytywał lekarz. W kolejnym etapie, prawdopodobnie już w przyszłym roku, kamera zrobi zdjęcie, które przeanalizuje komputer.
– W pierwszym etapie naszych badań zdecydowaliśmy, że podczas badania będzie obecny lekarz. Dla bezpieczeństwa. W przyszłym roku chcemy pracować już tylko w oparciu o sztuczną inteligencję. Obecny będzie tylko technik do obsługi kamery – zapowiada prof. Rejdak. – Będziemy też chcieli dotrzeć do kolejnych małych miejscowości naszego regionu, gdzie trudniej dojechać do specjalisty. Będziemy też dysponować kamerami najnowszej generacji.