Ordynator kardiologii rzeczywiście zrezygnował z pełnionej przez siebie funkcji. Nie chciał uczestniczyć w „procesie naprawczym”, czyli m.in. zwalnianiu załogi. W środę dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie potwierdził nasze wcześniejsze nieoficjalne informacje.
To była indywidualna decyzja ordynatora, szanuję ją – mówi Krzysztof Skubis, dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie. – Oddział pracuje normalnie. Jest zastępca, z którym będziemy prowadzić dalsze uzgodnienia w kontekście programu naprawczego – zapewnia.
Czy ordynator będzie nadal pracował na oddziale jako lekarz? – Rozmawiamy o tym – stwierdza dyr. Skubis. I podkreśla, że nie wywiera nacisków na ordynatorów w kwestiach zwolnień załogi. – Musimy jednak dostosować kadrę do aktualnej liczby łóżek. Od początku stycznia ta liczba spadła z 640 do 570. Cały czas rozmawiamy z ordynatorami o zmianach na poszczególnych oddziałach. Ale nie wszędzie oznacza to zwolnienia.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że redukcja załogi jest planowana także na oddziale toksykologiczno-kardiologicznym.
– Jesteśmy po uzgodnieniach z ordynatorem. Na tym oddziale nikt nie stracił pracy, ograniczyliśmy wymiary etatów – zaznacza dyr. Skubis. – Do tej pory w związku z programem naprawczym w szpitalu rozwiązaliśmy 16 umów-zleceń i 9 kontraktów. Nie przedłużamy też umów, które wygasają.
Z dr n. med. Ryszardem Grzywną, który kierował kardiologią, ani we wtorek ani w środę nie udało nam się skontaktować.
W ubiegły piątek, po spotkaniu ze związkiem zawodowym lekarzy dyrektor szpitala tłumaczył, że kształt zmian kadrowych na poszczególnych oddziałach w dużej mierze będzie zależał od ordynatorów. Jak się dowiedzieliśmy, szef oddziału kardiologii nie chciał się zgodzić na redukcje etatów w swoim zespole więc zrezygnował ze stanowiska.
W szpitalu przy Kraśnickiej jest zatrudnionych 1800 osób, w tym 200 na kontraktach. O tym, ile osób straci pracę w efekcie programu naprawczego, dyr. Skubis mówić nie chce.
– Nie chciałbym się na razie wypowiadać na ten temat – stwierdza.
– Naszym priorytetem jest zatrzymanie rosnącego cały czas zadłużenia (przekroczyło już 360 mln zł - red.) – powtarza Piotr Matej, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. – Zakładamy, że szpital zacznie się bilansować w ciągu trzech lat.
Na środowej konferencji pojawił się też Piotr Denysiuk, lekarz-rezydent oddziału kardiologii z oficjalnym komunikatem zespołu.
– Po planowanej reorganizacji oddział powinien wykonać podobny zakres prac jak dotychczas przy zredukowanej liczbie lóżek (z 58 do 46) i lekarzy (z 18 do 12). To wydłuży kolejki chorych – wyliczał lekarz. I dodał, że obecnie np. na koronarografię czeka się ponad 8 miesięcy, a na koronaroplastykę czy wszczepienie defibrylatora 2 miesiące.
Sytuacja w szpitalu jest coraz bardziej napięta.
– Panuje chaos, mają być przenoszone oddziały, a wszystko jest trzymane w tajemnicy przed pracownikami – mówi Mariusz Gnat, przewodniczący szpitalnego związku zawodowego pielęgniarek. – Wszystkie związki zawodowe z naszego szpitala chcą działać razem, nie wykluczamy manifestacji.