Być może już w styczniu pielęgniarki ze szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie odejdą od łóżek pacjentów. Domagają się poprawy warunków pracy i zaległych podwyżek. Rozmowy z dyrektorem, ani interwencje u marszałka nic nie dały.
W najbliższy czwartek mamy kolejne już spotkanie mediacyjne z dyrektorem. Traktujemy to jako ostatnią szansę na realizację naszych postulatów. Jeżeli do tego nie dojdzie, w styczniu planujemy strajk ostrzegawczy, który najprawdopodobniej będzie wiązał się z odejściem od łóżek pacjentów – zapowiada Mariusz Gnat, przewodniczący związku zawodowego pielęgniarek i położnych w szpitalu przy al. Kraśnickiej.
Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją placówki od lutego. Z ich relacji wynika, że prowadzone od wielu miesięcy rozmowy z dyrektorem niewiele dały. Nie pomogły też mediacje, ani interwencja w urzędzie marszałkowskim.
– Swojego uczestnictwa w roli obserwatora na ostatnich czwartkowych mediacjach marszałek nam odmówił. Tłumaczył, że każdy szpital jest odrębną jednostką, która działa samodzielnie – zwraca uwagę Mariusz Gnat.
Na co skarżą się pielęgniarki? Na braki personelu i rosnącą średnią wieku w ich grupie zawodowej (ponad 53 lata). Alarmują o takich sytuacjach, że na oddziałach, gdzie jest wielu pacjentów, są tylko dwie pielęgniarki. Do tego przekierowania do pracy na innych oddziałach (np. na intensywnej terapii) bez żadnego szkolenia z nowych obowiązków.
Pielęgniarki domagają się też wypłaty zaległych podwyżek, które gwarantowało im porozumienie kończące spór zbiorowy z 2018 roku (podwyżki o 25 proc. rocznie do pensji zasadniczej, wypłacane w latach 2019, 2020 i 2021), a także dodatków covidowych.
– Dodatki nie były wypłacane na oddziałach niecovidowych, mimo że tam też trafiają zakażeni pacjenci. Pielęgniarki mają z nimi stały kontakt, więc zgodnie z prawem powinny te pieniądze otrzymać – argumentuje przewodniczący.
– Dopóki trwają mediacje, nie będę się publicznie wypowiadał na temat – powiedział nam wczoraj Piotr Matej, dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej. Zapowiedział, że po ich zakończeniu będzie się chciał szczegółowo odnieść do tej sprawy.
O pomoc w rozwiązaniu tych problemów pielęgniarki apelowały do marszałka. W maju doszło nawet do protestu przed siedzibą urzędu marszałkowskiego przy ul. Grottgera. Nic to jednak nie dało, mimo że wicemarszałkowie Zbigniew Wojciechowski i Michał Mulawa, którzy się wówczas z nimi spotkali, obiecali „uczciwą rozmowę”.
Zapytaliśmy wczoraj Urząd Marszałkowski czy zajął się tą sprawą i czy doszło do spotkania ze związkowcami. Poprosiliśmy też o wyjaśnienie odmowy udziału marszałka w czwartkowym spotkaniu mediacyjnym. Do czasu zamknięcia tego wydania odpowiedzi nie dostaliśmy.
Do sprawy wrócimy.