– Mama leczy się onkologicznie, jest w stanie krytycznym. Być może zostało jej kilka dni życia, a szpitale dokładają jej jeszcze cierpień – oburza się syn 77-letniej pacjentki. Kobieta od kilku tygodni, mimo zaawansowanej choroby, jeździ między dwoma lubelskimi szpitalami
Pani Janina ma nowotwór szyjki macicy, jest po siedmiu chemiach. – Mama jest wycieńczona, często traci świadomość. Trzy tygodnie temu nagle zasłabła, zawiozłem ją więc do Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, bo jest jego pacjentką. Usłyszałem jednak, że lekarz dyżurny nie zejdzie, a mamie zrobią tylko badania i podadzą kroplówkę. Potem mamy wracać do domu – relacjonuje syn pacjentki, który skontaktował się z naszą redakcją.
– Lekarka była oburzona godziną, o której przyjechaliśmy. Usłyszałem, że mama ma chorobę, jaką ma i trzeba się z tym pogodzić – dodaje pan Jarosław.
W tym wieku to właściwie się umiera
Po powrocie do domu było jednak coraz gorzej. – Mama miała silne bóle w okolicach żołądka i spuchnięty brzuch. Po wezwaniu karetki została przewieziona na SOR do szpitala MSWiA przy ul. Grenadierów. Tam kolejny dramat – nie kryje zdenerwowania nasz rozmówca. – Chcieli nas odesłać do COZL, ale tłumaczyłem, że tam ostatnio odmówili przyjęcia na oddział. W końcu została przyjęta, a mnie lekarz kazał jechać do domu. Usłyszałem, że uchylam się od obowiązku socjalnego i celowo chcę zostawić matkę w szpitalu, a w jej wieku to już właściwie się umiera – relacjonuje mężczyzna.
Ostatecznie pani Janina została przyjęta na oddział chorób wewnętrznych. Pojawił się jednak kolejny problem: z zabiegiem, na który szpital MSWiA wysłał ją karetką do COZL. Transport spóźnił się zaledwie kilka minut, ale COZL odmówił wykonania zabiegu. Następnego dnia okazało się z kolei, że nie ma koniecznych badań. Trzeba było więc znowu wracać do szpitala przy Grenadierów. Ostatecznie do zabiegu w COZL i tak nie doszło, bo chirurg stwierdził, że u pacjenta w takim stanie nie ma takiej możliwości.
Pani Janina nadal jest na oddziale chorób wewnętrznych przy Grenadierów. – Tam, w przeciwieństwie do SOR, ma profesjonalną opiekę i przychylnych lekarzy – zaznacza nasz rozmówca.
Szpitale czują się niewinne
Szpital MSWiA w Lublinie na nasze pytanie ograniczył się do krótkiego komunikatu. – 26 lipca pacjentka zgłosiła się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Po wykonaniu niezbędnych badań diagnostycznych i zwolnieniu miejsca została przyjęta do oddziału chorób wewnętrznych. Wdrożono postępowanie lecznicze w porozumieniu z lekarzami z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej – czytamy w odpowiedzi.
Z kolei Dariusz Ciwiński, zastępca dyrektora COZL, zaznaczył, że dotychczas nie wpłynęła żadna skarga od rodziny pacjentki. Twierdzi jednak, że po naszym zgłoszeniu „sprawa została szczegółowo przeanalizowana pod kątem medycznym i organizacyjnym”. – Ustalono, że pacjentce udzielono niezbędnych świadczeń zgodnie z procedurami. Nigdy nie miała miejsca odmowa – zapewnia.