Do 30 km/h ograniczona została dozwolona prędkość jazdy na kilku ważnych ulicach. Decyzja zapadła ze względu na uszkodzenia nawierzchni spowodowane przez zimę. Już dziś wiadomo, że takie samo oznakowanie lada dzień pojawi się w innych miejscach.
Najpierw znak ostrzegający przed niebezpieczeństwami z tabliczką „ubytki w jezdni”, nieco dalej ograniczenie dozwolonej prędkości do 30 km/h. Te niezbyt miłe dla kierowców „ozdoby” pojawiły się w ostatnich dniach na uczęszczanych ulicach Lublina.
Ostrożnie, bo dziury
– Takie działanie ma na celu przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa kierowców i zminimalizowanie wpływu ubytków na odbywający się po nich ruch pojazdów – wyjaśnia Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Zastosowane rozwiązanie pozwoli również zapewnić eksploatację ulic do momentu wykonania ich napraw w ramach bieżącego utrzymania.
Tu już trzeba zwolnić
„Awaryjne” oznakowanie można zobaczyć m.in. na ul. Mościckiego oraz na jednojezdniowym odcinku ul. Nadbystrzyckiej pomiędzy Głęboką a Zana. Ograniczenie wprowadzono też na Głębokiej między Narutowicza a Wileńską oraz na mocno obciążonym ruchem odcinku ul. Sowińskiego pomiędzy ul. Głęboką a Radziszewskiego.
Nie szybciej niż 30 km/h można jechać również po najbardziej sfatygowanym odcinku ul. Zana pomiędzy Nadbystrzycką a Filaretów. Również tutaj pojawiły się znaki informujące o ubytkach w nawierzchni.
Tu zwolnimy wkrótce
W najbliższych dniach takie same ograniczenia zostaną wprowadzone na kilku innych ulicach. – Na al. Witosa od Hutniczej do granic miasta, na ul. Kunickiego od Wyścigowej do Staffa oraz na ul. Zorza – wylicza Góźdź. Podobne niespodzianki czekają nas też na ul. Grafa. – Od al. Tysiąclecia do Mełgiewskiej.
Ostrzeżenia przed ubytkami i ograniczenie prędkości do 30 km/h wprowadzone ma być również na ul. Chemicznej, w zasadzie na całej jej długości: od ul. Grenadierów do dużego ronda na skrzyżowaniu z al. Witosa i ul. Krańcową.
Zima niszczy nam drogi
Ubytki w nawierzchni, zwane potocznie dziurami, to efekt pogody, która w ostatnich dniach jest zabójcza dla starszych, spękanych jezdni. Woda wdzierająca się w szczeliny zamarza, a przy zamarzaniu zwiększa swoją objętość i dosłownie rozsadza asfalt.
Im częściej temperatura, jak mawiają drogowcy, „przechodzi przez zero”, tym większy jest problem. Im bardziej spękana jest nawierzchnia, tym więcej jest potem ubytków.
Kiedy będą je naprawiać?
Ratusz nie podaje na razie możliwego terminu naprawy jezdni uszkodzonych przez zimę. Doraźne zalepianie ubytków zimną masą może być prowadzone „przy sprzyjających warunkach atmosferycznych”. Na poważniejsze i trwalsze naprawy trzeba będzie poczekać do wiosny.