Ma 20 lat, studiuje medycynę weterynaryjną w Lublinie oraz zajmuje się jazdą konną. Trenuje w stajni „Piker” pod Lublinem. Jego największe jeździeckie sukcesy to: 5 miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorów, zdobycie brązowego medalu w Mistrzostwach Polski Młodych Koni oraz starty w konkursach zaliczanych do światowego rankingu. Jego marzeniem jest zdobycie mistrzostwa Polski w kategorii seniorów (fot. Piotr Michalski)
Konie to bardzo intrygujące zwierzęta. Związanie się z koniem, dogadanie się z koniem, nawiązanie więzi z koniem wcale nie jest takie proste. Trzeba wykazać się spokojem i cierpliwością. Oraz miłością. To są bardzo delikatne więzi – Rozmowa z Kacprem Niewiadomskim, studentem medycyny weterynaryjnej, organizatorem zawodów jeździeckich Piker Open Summer Jumping Cup
• Rocznik?
– 2002, mam 20 lat. Urodziłem się w Lublinie.
• Edukacja?
– Szkoła podstawowa nr 43 w Lublinie, dalej Gimnazjum nr 16 w Lublinie, I Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica w Lublinie, studiuję medycynę weterynaryjną w Lublinie.
• Skąd ta weterynaria?
– Można powiedzieć, że wszystko w moim życiu niemal od początku jest związane z końmi. Wybrałem weterynarię, która dobrze łączy się z moją pasją, w przyszłości będę mógł konie leczyć.
• Jak to się zaczęło?
– Kiedy się urodziłem, moi rodzice zaczęli budowę stajni „Piker” pod Lublinem. Od małego wychowywałem się przy koniach.
Nie od razu zacząłem jeździć konno i skakać przez przeszkody. Jak miałem osiem lat, mama zapisała mnie na tańce ludowe. Nie bardzo się do tego paliłem.
Kiedyś tata odbierając mnie z zajęć powiedział, że jak zacznę jeździć konno, to mnie z tańców wypisze. Spróbowałem, zacząłem jeździć, zaczęło mi to wychodzić, spodobało mi się i już przy koniach zostałem.
• Stajnia „Piker” to?
– Dzieło moich rodziców. Mamy trzy stajnie, dwie oświetlone hale, w stajni działa sekcja skoków przez przeszkody. Hipodrom stajnia „Piker” mieści się w Kolonii Stoczek pod Lublinem. To tam odbędą się zawody „Piker Open Summer Jumping Cup”.
• Pamięta pan pierwszego konia, na którym uczył pan się jeździć?
– Tak. To kobyła Doreen, bardzo zasłużony koń, pierwsze sukcesy na niej odnosił mój tata, na Dorci uczyła się jeździć moja siostra Jagoda.
• Co takiego niezwykłego jest w koniach?
– To są bardzo intrygujące zwierzęta. Związanie się z koniem, dogadanie się z koniem, nawiązanie więzi z koniem wcale nie jest takie proste. Trzeba wykazać się spokojem i cierpliwością. To są bardzo delikatne więzi.
• Stąd głaskanie i przytulanie konia?
– Oczywiście. Psychika konia jest dla jeźdźca bardzo ważna, kiedy człowiek daje mu odrobinę miłości, będzie z nim bardziej współpracował.
• Ile lat pan skacze przez przeszkody?
– Myślę, że osiem lat temu byłem na swoich pierwszych zawodach. Trzeba było zdobyć pierwsze doświadczenia, oswoić się ze stresem, zawody zaczęły mnie wciągać, co trwa do dziś.
Od paru lat regularnie startuję na zawodach ogólnopolskich i międzynarodowych. Mam za sobą udane starty w konkursach zaliczanych do światowego rankingu. Skakałem na Cavaliadzie w Lublinie, udało mi się zdobyć 5 miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorów i brązowy medalu w Mistrzostwach Polski Młodych Koni.
• Jest pan najbardziej utytułowanym jeźdźcem z województwa lubelskiego?
– Wydaje mi się, że jestem jednym z kilku zawodników z naszego województwa, którzy biorą czynny udział w zawodach ogólnopolskich i międzynarodowych.
• Najwyższa przeszkoda, jaką udało się panu pokonać w skokach przez przeszkody?
– Kiedyś skoczyłem przez pojedynczą przeszkodę o wysokości 170 centymetrów. Natomiast najwyższy parkur (tor przeszkód), który pokonałem, to 140 centymetrów.
• Co w takim torze przeszkód jest najtrudniejsze dla jeźdźca?
– Parkury są różne, stopień trudności zależy od rangi zawodów. Im wyżej, tym trudniej. Dużo zależy od konia.
• A co w skokach przez przeszkody jest najtrudniejsze dla konia?
– Jeśli jeździec da z siebie wszystko i jak najlepiej podprowadzi konia do pokonania przeszkody, to skok będzie udany. Też im wyżej, tym trudniej. Koń musi mieć odpowiednie odbicie przed przeszkodą. Nie może ono być za daleko od przeszkody, ani koń nie może mieć tego odbicia za blisko, ponieważ wtedy nie będzie mógł odpowiednio wyjść w powietrze i przybrać odpowiednią parabolę skoku nad przeszkodą. Jeździec musi cały czas kontrolować dystans do przeszkody, żeby odbicie było w miarę możliwości zawsze w tym samym miejscu.
• Ile waży pan koń, ile pan?
– Myślę, że koń może ważyć od 600 do 700 kg, ja ważę 84 kg.
• Jak już pomyślnie pokonacie parkur, jak nagradza pan konia?
– Zawsze pochwalę go za wykonaną pracę, poklepię go po szyki, pogłaskam. W kieszeni zawsze mam specjalne cukierki. Jeśli to się powtarza po każdym parkurze, koń zaczyna skakać coraz chętniej i lepiej.
• Ma pan cztery konie do zawodów.
– Koń podstawowy to kobyłka Lirocca Blue Ospa, na niej startuję.
• Jakie cukierki najbardziej lubi?
– Jabłkowe, ale też jest dużą fanką cukierków bananowych. Bardzo lubi także banany.
• Następny koń?
– Kobyła Miracle, która ma 5 lat. Najbardziej lubi cukierki jabłkowe. Następny koń to siwy ogier Cornet Champ, bardzo lubi cukierki bananowe. Czwarty koń to trzyletnia ruda kobyłka Escapada, najchętniej zjada cukierki jabłkowe.
• Który z pana czterech koni wykazuje się największą odwagą na torze przeszkód?
– Siwa kobyła Lirocca oraz Miracle, to są konie, które mają najwięcej doświadczenia.
• Czy konie mają swoje słabsze dni? Fizyczne i psychiczne?
– Jak człowiek, koń może mieć swoje lepsze i gorsze dni, co można zauważyć i wyczuć. Po trzydniowych startach u konia występują zakwasy, trzeba następnego dnia spokojną jazdą konia zrelaksować i rozluźnić jego mięśnie. W czasie zawodów zdarzają się urazy, trzeba na to bardzo uważać.
• Czy zdarzyło się panu przeżyć śmierć konia?
– Niestety tak, jak odeszła kobyłka Doreen. Miała 25 lat, dożyła dobrego wieku.
• Co to za pomysł, żeby zastąpić Cavaliadę, której nie było w Lublinie przez pandemię, nowymi zawodami?
– Stwierdziliśmy całą rodziną, że jeżeli mamy dobre warunki i możliwości na zorganizowanie zawodów, a w marcu odbył się u nas halowe mistrzostwa województwa lubelskiego, możemy spróbować z otwartymi zawodami. Mamy zgłoszone 150 koni na zawody, to jest rekordowa ilość w województwie lubelskim. Jak na razie wszystko idzie w dobrą stronę. Zapraszam w sobotę i niedzielę 6 i 7 sierpnia na hipodrom stajnia „Piker” pod Lublinem. Będą niespodzianki dla publiczności.
• Jakie?
– To konkurs Hobby Horse. Zawodnicy pokonują przeszkody na „horsiakach”, „jeżdżą” na kukiełkach przypominających głowę konia. Zawodnik cały czas trzyma między nogami specjalny kij, na końcu którego widnieje wspomniana głowa konia. Wysokość przeszkody dla najmłodszych wyniesie od 40 do 50 centymetrów, dla dorosłych 70 centymetrów.
• Macie taki plan, by wzorem Cavaliady, zawodom towarzyszyły wydarzenia kulturalne?
– Na pewno pomyślimy o tym przed drugą częścią zawodów we wrześniu.
• Startuje pan w Piker Open Summer Jumping Cup?
– Na najmłodszym czteroletnim Cornet Champ będę jechać konkurs 90 i 100 centymetrów, na Miracle, kurs 110 i 120 centymetrów, na Lirocca Blue Ospa 120 i 130 centymetrów. Wystartuję także na Hobby Horse.
• Marzenia?
– Mistrzostwo Polski w kategorii seniorów.
Piker Open Summer Jumping Cup
Termin i miejsce: 6-7 sierpnia oraz 24-25 września, hipodrom „Stajnia Piker” Kolonia Stoczek 6a k/Lublina. Wydarzenie realizowane będzie jako cykl zawodów – I etap w dniach 6-7 sierpnia, II etap finałowy w dniach 24-25 września. To zawody regionalne z zasięgiem ogólnopolskim, swój udział potwierdziły kluby i sekcje jeździeckie z całej Polski.
Dyscypliny jeździeckie – skoki przez przeszkody
Zadaniem zawodnika jest bezbłędne (bez zrzutek) lub jak najszybsze pokonanie toru przeszkód (parkuru). Pokonanie parkuru wymaga strategii i rozplanowania skrótów, ciasnych zakrętów i precyzyjnej jazdy, które bardzo często decydują o zwycięstwie. Skoki przez przeszkody są oparte o partnerstwo jeźdźca i konia i wzajemne zaufanie.
Dyscyplina wywodzi się z XVIII wiecznej tradycji polowań na lisy i współzawodnictwa pomiędzy ich uczestnikami. Pierwsze oficjalne zawody w skokach przez przeszkody odbyły się w 1864 roku w Dublinie. W Polsce pierwszy konkurs rozegrano w 1880 roku w Warszawie, a więc ponad 130 lat temu
(za pzj.pl)