Bohdan Bławacki poprowadzi Motor tylko do czasu aż zarząd klubu nie znajdzie kogoś na jego miejsce. We wtorek wieczorem prezes klubu przyjęła dymisję szkoleniowca z Ukrainy. Spółka szuka już nowego trenera. Na liście kandydatów są trzy nazwiska.
– Na tym etapie sprawy sportowe w spółce wymagają trafnych decyzji dotyczących dalszego postępowania w stosunku do niektórych zawodników jak i kadry szkoleniowej – tłumaczyła Agnieszka Smreczyńska-Gąbka.
– Rozumiem zniecierpliwienie kibiców i sympatyków, bo my też po tylu trudnych miesiącach wytężonej pracy oczekiwalibyśmy lepszych rezultatów. Trzeba dokonać zmian, które wpłyną korzystnie na kolejne spotkania, ale również zapewnią zrównoważony rozwój drużyny.
Wszelkie wątpliwości miało rozwiać poniedziałkowe zebranie w klubie, ale nie przyniosło ono oczekiwanych efektów, bo zjawiło się na nim tylko... trzech udziałowców.
– Rozmawialiśmy o sprawie trenera, ale bez konkretów. Decyzję odnośnie jego osoby pozostawiliśmy pani prezes – mówi Andrzej Styżej, jeden z udziałowców spółki Motor.
Smreczyńska-Gąbka spotkała się z Bławackim we wtorek wieczorem, po treningu jaki przeprowadził z zespołem i ostatecznie przyjęła jego dymisję.
– Poprosiłam go jednak żeby wraz ze swoim asystentem poprowadził zespół do momentu, kiedy nie dojdziemy do porozumienia z nowym sztabem szkoleniowym – zaznacza szefowa Motoru.
To oznacza, że w sobotnim meczu ze Stalą Rzeszów Motor wystąpi raczej pod batutą ukraińskiego szkoleniowca. Nikt w klubie nie chce zdradzić, z kim zamierza teraz negocjować zarząd "żółto-biało-niebieskich”.
– Na liście są trzy nazwiska, ale proszę mnie nie pytać jakie, bo to tajemnica. Myślę, że w tym tygodniu powinniśmy już przeprowadzić z nimi wszystkimi rozmowy. Jeśli któryś z nich przyjmie nasze warunki to podpiszemy kontrakt – podkreśla Smreczyńska-Gąbka.
Jak mówi prezes, jednym z czynników, który zdecyduje o wyborze nowego szkoleniowca Motoru będą pieniądze. – Nie jesteśmy w stanie zapłacić tyle, ile biorą trenerzy w ekstraklasie czy I lidze – kwituje Smreczyńska-Gąbka.