Kibice Motoru mogli się cieszyć w niedzielę nie tylko ze zwycięstwa nad Olimpią Elbląg, ale też pierwszego od trzech miesięcy meczu, w którym lubelski zespół nie dał sobie strzelić bramki
To była druga kolejka spotkań. Przez następnych dwanaście Motor nie był w stanie zachować czystego konta.
Apogeum błędów w obronie nastąpiło zwłaszcza w meczach październikowych. Lublinianie stracili cztery gole z Pelikanem Łowicz, a po trzy z Wisłą Puławy, Limanovią Limanowa i Stalą Mielec. Efekt był taki, że zostali liderem ligi w niechlubnej statystyce drużyn z największą ilością straconych bramek.
Przełamanie nastąpiło dopiero w tym miesiącu. Mimo, że Olimpia stworzyła sobie sytuacje to m.in. dzięki dobrej postawie defensorów i bramkarza Pawła Lipca, Motor zachował czyste konto.
– Po tym meczu wypada nam się cieszyć z trzech powodów – mówi Robert Kasperczyk, trener „żółto-biało-niebieskich”. – Dlatego, że wygraliśmy i zdobyliśmy trzy punkty, po drugie wreszcie zwyciężyliśmy u siebie, a warto było zadowolić naszych najwierniejszych sympatyków, bo od meczu ze Stalową Wolą Motor nie zanotował tutaj wygranej.
Szkoleniowiec najbardziej był jednak zadowolony z gry obrony. – Poza kilkoma błędami, które mieliśmy to jednak zagraliśmy na zero z tyłu. A jak się gra na zero z tyłu to przynajmniej ten jeden punkt zawsze będzie, a jak się coś jeszcze strzeli to będą trzy – podkreśla Kasperczyk.
Z Olimpią Motor praktycznie przez cały mecz kontrolował sytuację na boisku. – Może poza końcówką pierwszej połowy i delikatnymi fragmentami drugiej przy stanie 2:0. Sytuacji z obu stron było na tyle dużo, że jakby skończyło się wynikiem 6:2, czy 6:3 to nie płakalibyśmy, a kibice też byliby zadowoleni – uważa Kasperczyk.
Lubelską drużynę czekają jesienią jeszcze trzy mecze. Już w piątek zmierzy się na wyjeździe ze Zniczem Pruszków, następnie 16 listopada u siebie z Legionovią Legionowo i tydzień później, znów na wyjeździe, z Olimpią Zambrów.
– Jestem przekonany, że ten mecz będzie takim przełomowym i te trzy ostatnie spotkania jakie zagramy, w tym składzie w którym jesteśmy, zadowolą nie tylko nas, ale też kibiców – kończy trener Motoru.