Motor Lublin jest już bez szans na utrzymanie się w pierwszej lidze, a teraz zanosi się na to, że zostanie również bez piłkarzy. W środę zawodnicy naszego pierwszoligowca nie wyszli na trening.
Nie mamy siły już dłużej czekać. Teraz możemy tylko żałować, że nie zastrajkowaliśmy po meczu z Pogonią Szczecin. Jednak wtedy wierzyliśmy jeszcze w utrzymanie się w pierwszej lidze – wyznał dramatycznie Dawid Ptaszyński, obrońca lublinian.
– Wszyscy piłkarze otrzymali w tym półroczu jedną pensję oraz zaliczkę na drugi miesiąc. Powiem więcej, trzon drużyny dostał nawet dwie pełne pensje. Zresztą w tym okresie ja również otrzymałem wynagrodzenie tylko za jeden miesiąc, maj 2009 r. – powiedział Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru, który w środę spotkał się z przedstawicielami piłkarzy i trenerem Bogusławem Baniakiem.
– Niestety, ale z naszej rozmowy nic nie wynikło. Nie wiem, co będzie dalej – stwierdził Ptaszyński.
– Nie mogę niczego obiecać zawodnikom. Bez poważnej pomocy miasta, nie jesteśmy w stanie nic zrobić. My spełniliśmy wszystkie warunki stawiane przez ratusz. Została założona spółka akcyjna, ale dużych inwestorów wciąż nie ma! Co mamy więcej zrobić? – zastanawia się Szkutnik.
W sobotę nasi piłkarze mają zagrać na wyjeździe z GKP Gorzów Wielkopolski. Nie wiadomo jednak czy na ten mecz pojedzie pierwszy zespół czy juniorzy.
– Chcielibyśmy przed tym spotkaniem dostać jakieś pieniądze. Nie możemy zostawić naszych rodzin na kilka dni bez środków do życia i wyjechać na drugi koniec Polski. Jeżeli w sobotę pojawimy się na boisku, to zrobimy to tylko dla kibiców – dodał Ptaszyński.
– Ja pojawię się w pracy. Rozumiem chłopców i jeżeli odmówią wyjazdu do Gorzowa Wielkopolskiego, to w sobotę na boisku pojawią się juniorzy. Motor jest tak biedny, że nie stać go na płacenie kary za walkowera. Mogę obiecać, że jako wychowawca i pedagog postaram się namówić zawodników pierwszego zespołu do dokończenia sezonu – tłumaczy Bogusław Baniak, opiekun naszego pierwszoligowca.
Strajk w Motorze poważnie ogranicza jego szanse na otrzymanie licencji na grę w drugiej lidze w przyszłym sezonie.
– Bez pomocy miasta i dużego inwestora tego klubu nie będzie w stanie wystąpić w drugiej lidze. Niestety, ale jesteśmy bardzo blisko czarnego scenariusza – tłumaczy sternik lubelskiego zespołu.
– Nie widzę świetlanej przyszłości dla Motoru. Staraliśmy się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej – kończy Ptaszyński.