Rozmowa z Arkadiuszem Najemskim, obrońcą Motoru Lublin
- Finał baraży o awans do PKO BP Ekstraklasy nie rozpoczął się dla was najlepiej. Szybko straciliście kuriozalną bramkę i wydawało się, że 120 minut spędzone na boisku w czwartek miało na was wpływ. Był problem fizyczny czy to efekt tego gola, po którym trudno było się pozbierać?
– Szczerze mówiąc, ja akurat fizycznie czułem się dobrze. Bardziej myślę, że to właśnie ta bramka nas podłamała i się po prostu wystraszyliśmy, że kolejny błąd może nas już naprawdę słono kosztować. Na pewno to nie powinno mieć miejsca, tym bardziej, jeżeli chcemy grać w ekstraklasie, to takie pomyłki nie mogą się zdarzać. Możemy popełniać błędy, bo one są częścią piłki nożnej, ale mamy mieć to DNA, które pokazaliśmy w dalszej części meczu.
- Właśnie, co wydarzyło się w przerwie, bo na drugą połowę wyszliście odmienieni i chociaż długo nie mogliście doprowadzić do wyrównania, to było zdecydowanie więcej udanych akcji w ofensywie i strzałów…
– Powiedzieliśmy sobie krótko. Jeżeli chcemy grać o coś więcej, to musimy wyjść z jajami do tego meczu na drugą połówkę, bo bez tego nas po prostu nie będzie.
- Arka długo utrzymywała skromne prowadzenie, gol na 1:1 padł dopiero w 87 minucie. Wierzyliście do końca, że po raz kolejny uda się odwrócić losy spotkania w końcówce?
– Zawsze wierzymy i udowodniliśmy to już chyba nie raz. Każdy wie, że gramy do końca. Zaszczepiliśmy to gdzieś w głowach wcześniejszymi meczami, że trzeba walczyć, to daje nam sukcesy i punkty.
- Mimo dogrywki kilka dni wcześniej, po przerwie wyglądaliście dużo lepiej niż Arka, a przecież mieliście za sobą także długą podróż do Gdyni…
– Uważam, że jesteśmy naprawdę dobrze przygotowani pod względem fizycznym. Myślę, że ważny jest też poziom regeneracji, bo to stoi w klubie na bardzo wysokim poziomie, co zresztą widać, bo daje nam owoce.
- Trudno w to uwierzyć, że Motor jeszcze nie tak dawno temu zamykał tabelę II ligi, a za niecałe dwa miesiące zagra w ekstraklasie?
– Na pewno. Tak naprawdę do mnie to wszystko jeszcze nie dociera. Mam nadzieję, że za dwa-trzy dni będzie już inaczej i będę mógł się z tego w pełni cieszyć z tego awansu.
- A co teraz? Zanosi się na bardzo krótkie urlopy…
– Zdecydowanie, nie będzie zbyt wiele czasu, dlatego trzeba będzie przede wszystkim odpocząć, a w moim przypadku jeszcze się wyleczyć do końca. Wiadomo, że akurat u mnie różnie z tym zdrowiem bywa.
- No i chyba w najbliższych dniach będą jakieś rozmowy na temat nowych kontraktów?
– Myślę, że jakieś będą, ale na ten moment nic jeszcze nie wiemy, czekamy na informacje.