Ciężarna kobieta, jej nastoletni brat i matka zostali zaatakowani w centrum Lublina. Uważają, że powodem jest ich narodowość
Oksana z 13-letnim synem opuściła Ukrainę na początku marca ubiegłego roku. Uciekali przed wojną.
– Najpierw nie chcieliśmy wyjeżdżać ale były bombardowania. A syn mówił, że chce żyć. Liczyliśmy, że w Polsce będziemy bezpieczni – opowiada kobieta. Na miejsce pobytu wybrała Lublin, bo tu pracowała jej 27-letnia córka, która jest w tej chwili w trzecim miesiącu ciąży.
Bezpiecznie było do ostatniej soboty. Tego dnia wieczorem rodzina wracała do domu ze spaceru. Gdy czekali na autobus przy ul. Królewskiej zostali zaczepieni przez dwóch młodych mężczyzn.
– Spytali, czy mamy papierosa. Z nas nikt nie pali. Powiedziała im o tym córka. Ona mówi po polsku ale z ukraińskim akcentem. Gdy to usłyszeli, zaczęli być agresywni. Krzyczeli: „k..y z Ukrainy”, „je..ć Ukrainę” i żebyśmy wracali do siebie – relacjonuje kobieta.
Rodzina prosiła, żeby zostawić ich w spokoju. Wulgaryzmy przerodziły się jednak w atak, gdy 13-latek chciał wezwać policję. Wtedy mężczyźni próbowali wyrwać mu telefon, przewrócili, bili pięściami po głowie. Szarpane miały być też dwie kobiety, które stanęły w obronie dziecka.
– Widziało to parę osób. Prosiłam o pomoc ale nikt nie reagował. Nawet mężczyźni tylko patrzyli – stwierdza gorzko pani Oksana.
Ktoś powiadomił jednak policję.
– Zgłoszenie z ul. Królewskiej otrzymaliśmy w sobotę, 7 stycznia przed godziną 21.00. Z informacji przekazanych na numer alarmowy wynikało, że miało dojść do ataku na obywatelki Ukrainy oraz chłopca – informuje nadkom. Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji
w Lublinie. – Policjanci na podstawie przekazanego rysopisu podczas penetracji terenu ustali dwóch mężczyzn wskazanych jako sprawcy. To 25- i 30-latek z naszego województwa – mówi Fijołek i dodaje: – Wywoływana jest opinia lekarza biegłego na temat obrażeń ciała. Zabezpieczony został monitoring i przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia. Policjanci z komendy miejskiej prowadzą sprawę w kierunku pobicia małoletniego chłopca oraz znieważenia osób na tle narodowościowym.
Zaatakowana rodzina trafiła do szpitala. Chłopiec był poobijany. Miał też złamany palec.
– Najważniejsze, że córce w ciąży nic się nie stało. Była tylko bardzo zestresowana, ale płód jest zdrowy – cieszy się pani Oksana.
Informację o zdarzeniu opublikowano w mediach społecznościowych. Wywołały wśród uchodźców burzę.
– Potwory – komentuje Wiktoria.
– Nikt nie ma prawa bić ludzi, ale Polacy nienawidzą Rosjan i rosyjskojęzycznych Ukraińców – uważa Anna.
– Polacy nie lubią Ukraińców, jest ich tu za dużo, i nie ważne w jakim języku mówisz – odpisuje jej Ksenia
A Larisa uściśla: – Wiele osób kogoś nie lubi, ale to nie daje nikomu prawa do wyciągania pięści.
Sama Oksana przyznaje, że w Polsce nigdy nie spotkała się z nienawiścią. – Nigdy czegoś podobnego nie doświadczyliśmy. Polacy to dobrzy ludzie, dużo nam pomagają. Dotychczas spokojnie chodziliśmy po mieście. Także w tym miejscu, gdzie doszło do ataku, nic złego się wcześniej nie działo. Przedtem czuliśmy się bezpieczni – mówi.