Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
O świcie mieszkańców Lublina budził star rozwożący mleko, a wieczór kończył hymn grany o północy w radiowej Jedynce. Nocą jednak centrum miasta było rozświetlone przez kolorowe neony, a popularne restauracje pękały w szwach od nadmiaru gości
W państwowych archiwach wciąż można trafić na unikalne książki i dokumenty, które przypominają minione lata. Wśród nich znajduje się m.in. „Dziesięć dni w Puławach…” – urywek z pamiętnika Sabiny z Gostkowskich Grzegorzewskiej. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się, jak wyglądało życie na puławskim dworze za czasów księżnej Izebelli.
Nie było ksero ani komputerów. Wielu materiałów trzeba było szukać w bibliotece, a na niektóre książki były zapisy. Jednak prawdziwe życie studenckie toczyło się jednak w akademikach. Niektórzy do dziś nie mogą zrozumieć, jak udało im się nauczyć do egzaminów, kiedy w pokoju nie dosyć, że czasami nocowało i 10 osób, to niemal każdego dnia odbywała się jakaś impreza.
Pod koniec 1943 r. i na początku 1944 r. Niemcy skazali na śmierć 60 mieszkańców Lubelszczyzny. Znaleźli się wśród nich również mieszkańcy pow. puławskiego. Miała to być kara za – jak to Niemcy nazwali w specjalnym komunikacie – „akty gwałtu na rzecz niemieckiej odbudowy w Generalnym Gubernatorstwie”.
Są miejsca w Lublinie, które odeszły w zapomnienie. Są też takie, które zmieniły się tak, że tylko starsi mieszkańcy pamiętają o ulicy, sklepie czy kamienicy, która tu była. Na szczęście zachowały się stare fotografie, które przypominają jak przez te lata zmieniało się nasze miasto.
W tym tygodniu kontynuujemy wędrówkę niebieskim szlakiem rowerowym biegnącym z Nałęczowa przez Wojciechów, Wąwolnicę do Celejowa. Wędrówkę liczącą łącznie ok. 28 km zakończyliśmy przy Rynku w Wąwolnicy. Naszym przewodnikiem jest Sławomir Łowczak, znany regionalista i historyk z Markuszowa.
Nałęczowska Szkoła Ziemianek (1908-1936) oprócz bogatego programu hodowlanego, ogrodniczego, czy prowadzenia domu oferowała swoim uczennicom także zajęcia, które sprawiały, że każda z młodych kobiet chciała wyglądać jak najpiękniej.
Końskie targi, które przez wiele lat odbywały się w Piaskach, to już historia. Zjeżdżali tu handlarze z całego województwa, w pobliskiej knajpie dobijano udanego zakupu. Dziś, po słynnych końskich targach - na taką skalę - nie ma już śladu, a jedynym świadkiem tamtych czasów jest wciąż działająca restauracja, gdzie spotykali się kupcy i sprzedający.