W maju na Starym Mieście otwarta zostanie nowa atrakcja turystyczna. Kamienica Legend i Kamienica Kryminałów mają być, jak zapewniają organizatorzy, jednym z najnowocześniejszych miejsc rozrywki i edukacji w Polsce. Wielomilionowy projekt krytykują przewodnicy miejscy.
Autorzy Avatarów Miasta zaprosili w piątek dziennikarzy i influencerów, żeby opowiedzieć o nowej atrakcji Lublina. Mówiąc w skrócie, kamienice będą trzy. W pierwszej, przy Rynku będzie hotel. Przy ul. Dominikańskiej gości kusić będzie Kamienica Legend, a przy Grodzkiej – Kamienica Kryminałów.
– W obu kamienicach czekać będą multimedialne i multisensoryczne ekspozycje oraz media laby, pokoje zagadek i absolutny hit Camera Anatomia. Dzięki zastosowaniu nowych technologii i ciekawych rozwiązań mechatronicznych wystawy wciągną w historie poznawane wszystkimi zmysłami – czytamy w informacji prasowej.
Atrakcji zobaczyć jeszcze nie można.
– Nie chcemy zdradzać szczegółów, żeby zostawić nutkę zaciekawienia – mówią organizatorzy.
Księżyc z Hiszpanii
Na razie wiemy, że w Kamienicy Legend goście zapoznają się z najpopularniejszymi legendami lubelskimi, m.in. tej o Leszku Czarnym. Zobaczą m.in. ważący 300 kg tron z żywicy oraz wydrukowaną w technologii 3D rzeźbę archanioła, którego rozpiętość skrzydeł ma 5 metrów. Z kolei legendę o czarcim sądzie poznawać będzie można w białej sali, z historią namalowaną na elementach scenografii. Pobyt w tej kamienicy prawdopodobnie najbardziej ucieszy najmłodszych widzów.
Inaczej ma być w Kamienicy Kryminałów, której parter zajmuje sala widowiskowa, gdzie będą organizowane różnego rodzaju wydarzenia. Nad nią znajduje się antresola pozwalająca na obecność nawet 300 osób. Poniżej garaż podziemny na około 30 samochodów. Na pierwszym piętrze kawiarnia, sklepik z pamiątkami i gadżetami oraz poczekalnia.
Dwa kolejne pietra zajmą atrakcje. W jednej z sal zamontowany został, sprowadzony z Hiszpanii, księżyc o średnicy 2 metrów, którego światłem można sterować. Zaplanowano też cmentarzysko, na którym nagrobki będą wchodzić w interakcję z uczestnikami. Będzie też prosektorium, w którym znajdzie się m.in. prawdziwy stół i narzędzia sekcyjne.
Sekcja zwłok
– Prosektorium ma wiele aspektów edukacyjnych, ale też takich trochę rozrywkowych – słyszymy na jednym z filmów reklamujących Avatary Miasta. – Będzie można uczestniczyć w sekcji zwłok, która odbywać się będzie na fantomie. Prosektorium ma nawiązywać do teatru anatomicznego, więc zaaranżowaliśmy tam też część, która jest widownią.
Avatary Miasta powstają dzięki funduszom unijnym. Zabieganie o nie rozpoczęło się już w 2017 roku. Wtedy powstał pierwszy kosztorys. Z powodu epidemii i wojny w Ukrainie otwarcie się opóźniło i zostało zaplanowane dopiero na maj tego roku. W marcu zacznie się sprzedaż biletów online. Jakie będą ceny, tego organizatorzy nie zdradzają. Przedsięwzięcie jest już jednak szeroko reklamowane m.in. w ogólnopolskich mediach i na bilbordach w całym kraju.
– Mamy nadzieję, że ten projekt pomoże naszemu miastu ściągnąć więcej turystów – mówią autorzy miejsca podkreślając, że projekt jest prowadzony przez osoby pochodzące i związane z Lublina. Podkreślają, że miasto kochają i chcą je promować.
Przewodnicy mają wątpliwości
Ale Avatary Miasta już teraz nie podobają się wszystkim. W konferencji prasowej udział wzięli przewodnicy turystyczni, którzy dopytywali, jak to możliwe, że projekt dostał wielomilionowe dofinansowanie, w sytuacji gdy nie można go otrzymać na remonty zabytkowych kamienic. Pytali też o to, kto dał pozwolenie na wybudowanie na objętym specjalną opieką prawną i konserwatorska Starym Mieście nowoczesnego gmachu.
– Takie to współczesne, brzydkie – komentowała Magdalena Tarnas licencjonowana miejska przewodniczka i dodawała, że jest zwolenniczką odbudowy substancji historycznej z pietyzmem, czyli tak jak po wojnie odbudowywano warszawską starówkę.
– Ciężko jest oceniać coś w trakcie realizacji – odpowiadali organizatorzy podkreślając, że na budowę otrzymali wszystkie niezbędne zgody i pozwolenia. Tłumaczyli też, że coraz częściej w budownictwie historia styka się z nowoczesnością. Widać to chociażby na przykładzie Gdańska. Ale głosów na „nie” nie krytykowali.
– Rozumiemy, że również takie opinie będą się pojawiać, natomiast proszę dać nam szansę, aby pokazać, jak będziemy wyglądać, kiedy będziemy skończeni. To już niebawem.
Tymczasem Magdalena Tarnas zwraca uwagę na jeszcze jeden element. Uważa, że projekt taki jak Avatary Miasta powinien być zrealizowany poza Starym Miastem.
– Starym Miastem, który jest pomnikiem historii. Przecież tego typu atrakcje mogą powstać w dowolnym miejscu. Chociażby w Świdniku. Tam też byłaby aktualne – mówi w rozmowie z Dziennikiem.
– Zresztą zaprezentowane na konferencji atrakcje nie przypadły mi do gustu. Spacery z przewodnikiem są inne. Podczas nich dzieci słyszą różne wersje legend, mogą zadawać pytania, mogą oglądać konkretną miejsca. Tutaj będą miały plastikową papkę podobną do tej, z jakiej korzystają codziennie w komputerach i telefonach. Dla nich na pewno bardzo atrakcyjną, ale nie jestem pewna czy o to rodzicom chodzi.