Po czterech porażkach z rzędu piłkarze Lublinianki wreszcie dopisali do swojego konta „oczko”. W sobotę zremisowali w Świdniku z Avią 1:1. A skoro udało się zapunktować na boisku wicelidera, to na pewno końcowy rezultat dużo bardziej cieszy drużynę z Wieniawy.
Spotkanie od mocnego uderzenia rozpoczęli goście. I to dosłownie, bo Tomasz Tymosiak w piątej minucie dostał piłkę za szesnastką, a po chwili huknął pod poprzeczkę na 0:1. Efektowne otwarcie zapowiadało, że mecz powinien być bardzo ciekawy. Niestety, w kolejnych fragmentach brakowało udanych akcji ofensywnych.
Podopieczni Roberta Chmury byli groźni przede wszystkim po stałych fragmentach gry. Trudno się jednak dziwić skoro dośrodkowania w pole karne posyłał Tomasz Brzyski. Po centrach „Brzytwy” do strzałów doszli: Piotr Chodziutko i Sebastian Rak. Bliżej powodzenia był ten drugi, ale ostatecznie spudłował.
Po drugiej stronie boiska Avia miała problem z wykreowaniem dogodnej sytuacji. Dwa razy strzelał Mateusz Kompanicki, a na koniec bezpośrednio z rzutu wolnego spróbował jeszcze Tomasz Zając, ale wynik do przerwy nie uległ zmianie.
Łukasz Mierzejewski nie czekał aż gra jego drużyny się poprawi, tylko od razu po przerwie posłał do boju trzech „świeżych” graczy: Wojciecha Białka, Szymona Raka i Romana Mykytyna. Dodatkowo zdecydował się zmienić system gry i z czterech obrońców przeszedł na trzech. To na pewno przyniosło efekty, bo druga część spotkania była lepsza w wykonaniu żółto-niebieskich. Najpierw o drugiego gola mógł się jednak pokusić Michał Paluch, który dwa razy próbował poprawić wynik na korzyść gości, ale w obu przypadkach efektu bramkowego nie było.
Później strzelali: Białek i Mykytyn jednak rezerwowi gospodarzy też nie znaleźli sposobu na bramkarza. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem Avia jednak dopięła swego. Po centrze z rzutu rożnego w wykonaniu Zająca golkiper gości Stanisław Czarnogłowski wypuścił piłkę, a z bliska do siatki wpakował ją Rafał Kursa.
Było jeszcze sporo czasu, dlatego wydawało się, że świdniczanie pójdą za ciosem i defensywa Lublinianki będzie przeżywała jeszcze ciężkie chwile. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Bramkarz przyjezdnych poradził sobie z próbą Tomasza Zająca i to by było na tyle. Derby w Świdniku zakończyły się polubownie. A to oznacza, że zespół trenera Mierzejewskiego po pięciu meczach u siebie nadal ma na koncie tylko jedno zwycięstwo. W pozostałych zanotował: trzy remisy i porażkę.
ZDANIEM TRENERÓW
Robert Chmura (Lublinianka)
– W naszej sytuacji organizacyjnej każdy punkt jest cenny. A ten zdobyty na boisku w Świdniku na pewno szanujemy. W końcu graliśmy z wiceliderem tabeli. Jest parę plusów po tym spotkaniu. Uważam jednak, że bramka dla rywali padła w kontrowersyjnych okolicznościach. Wydawało się, że tam był ewidentny faul na naszym bramkarzu. Sędzia puścił jednak grę, a my musimy to jeszcze dokładnie zobaczyć. Szczerze mówiąc ani Avia, ani my nie mieliśmy tak naprawdę wielu klarownych sytuacji. To był zamknięty mecz. Może jeszcze w pierwszej części spotkania były jakieś możliwości, żeby pokusić się o gola na 2:0. Nasze stałe fragmenty gry były groźne, ale nie udało się podwyższyć prowadzenia.
Łukasz Mierzejewski (Avia Świdnik)
– To był wyrównany mecz. Lublinianka zdobyła bardzo ładną bramkę po strzale z dystansu, a my nie potrafiliśmy odpowiedzieć. Pierwsza połowa była słabsza z naszej strony. Tak naprawdę nie mieliśmy klarownej sytuacji. Od razu w przerwie wymieniliśmy trzech zawodników. Przeszliśmy też na grę trzema obrońcami. Można powiedzieć, że postawiliśmy wszystko na jedną kartę i to zdało egzamin, bo udało nam się doprowadzić do wyrównania. Podsumowując derby w skrócie trzeba przyznać, że pierwsza połowa ze wskazaniem na rywali, a druga dla nas. W ostatecznym rozrachunku jest remis. Szkoda końcówki z naszej strony, bo były momenty, kiedy można było lepiej wyprowadzić szybki atak, ale brakowało nam dokładności, a w takiej sytuacji ciężko o wypracowanie jakiejś dogodnej okazji na gola.
Avia Świdnik – Lublinianka Lublin 1:1 (0:1)
Bramki: Kursa (75) – Tymosiak (5).
Avia: Rosiak – Drozd, Mizierski, Kursa, Niewęgłowski, Maluga (46 Rak), Uliczny, Popiołek (46 Mykytyn), Zając, Kunca (46 Białek), Kompanicki (68 Kocoł).
Lublinianka: Czarnogłowski – Michota, Śledzicki, Futa, Brzyski (90+5 Malec), Chodziutko, Tymosiak, Rak (90+3 Miśkiewicz), Baran (78 Janaszek), Majewski, Paluch.
Żółte kartki: Drozd – Tymosiak, Futa.
Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska).