Jeszcze kilka tygodni temu kibice w Świdniku nie mieli wesołych min. Piłkarzom Avii bliżej było do strefy spadkowej niż czołówki. Żółto-niebiescy ostatnio spisują się jednak zdecydowanie lepiej. Wygrali trzy mecze z rzędu i zajmują obecnie szóste miejsce w tabeli
Po pięciu kolejkach podopieczni Łukasza Mierzejewskiego mieli na koncie zaledwie cztery „oczka”. W szóstej serii gier wydawało się, że będą się musieli pogodzić z kolejną porażką. Po 24 minutach przegrywali już na wyjeździe z Chełmianką 0:2. Potrafili jednak wrócić do gry. W 90 minucie gola na wagę remisu zdobył Wojciech Białek. I to okazał się moment przełomowy dla Avii, a także „Białego”, który znowu zaczął seryjnie trafiać do bramki rywali.
W trzech kolejnych występach świdniczanie pokonali: Podhale Nowy Targ i Wólczankę Wólka Pełkińska (po 1:0), a w minioną sobotę poradzili sobie w derbach z Podlasiem Biała Podlaska (4:2).
– Naprawdę trudno powiedzieć, co nagle zmieniło się w naszej grze, że wyniki się tak poprawiły. Moim zdaniem gramy to samo, tylko z dużo większą skutecznością. Nie można też powiedzieć, że poprzednie spotkania na naszym boisku były nieudane. Uważam, że naprawdę nie prezentowaliśmy się źle. Więcej problemów mieliśmy na wyjazdach. Udało się nam to jednak przełamać w Wólce Pełkińskiej – wyjaśnia Łukasz Mierzejewski, trener Avii. Dodaje też, że ostatnia wygrana z Podlasiem wcale nie przyszła łatwo. – Do przerwy prowadziliśmy 2:0, ale mieliśmy więcej szans na bramki. W drugiej części w naszej grze było za dużo nerwowości. Cieszymy się jednak z wygranej i z faktu, że stwarzamy sporo sytuacji. Trzeba jednak dokładnie przeanalizować, w jaki sposób rywale potrafili nas zaskoczyć – mówi „Mierzej”.
Z sześciu ostatnich bramek drużyny cztery były dziełem doświadczonego napastnika. Białek licząc także finisz poprzedniego sezonu ma niesamowitą serię. W sześciu meczach kończących minione rozgrywki zapisał na swoim koncie dziewięć trafień. Teraz po dziewięciu meczach uzbierał już siedem goli. – Na pewno bardzo liczymy na Wojtka. W spotkaniu z Podlasiem skompletował hat-tricka, ale mógł tych bramek uzbierać dwa razy tyle. Nie ma jednak co narzekać, jest w bardzo dobrej formie i mamy nadzieję, że zostanie tak na dłużej. Wiadomo, że musimy oszczędzać chłopaków, bo nasza kadra nie jest zbyt szeroka. Dlatego w najbliższym spotkaniu Pucharu Polski będziemy się posiłkować młodzieżą – dodaje trener Mierzejewski.
W środę żółto-niebiescy zagrają na wyjeździe z Granitem Bychawa w ramach 1/4 finału Pucharu Polski LZPN (godz. 15.45). Z kolei w niedzielę zmierzą się w Sandomierzu z tamtejszą Wisłą (godz. 16).