W ostatnim spotkaniu w tym roku Azoty Puławy po dramatycznej końcówce przegrały na wyjeździe z Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 34:35. MVP wybrany został były zawodnik puławskiego zespołu, rozgrywający gospodarzy Krzysztof Łyżwa
Pierwsza połowa meczu z w Ostrowie przypominała tę z poprzedniej kolejki, w której Ostrovia gościła w Piotrkowie Trybunalskim i po 30 minutach wygrywała 18:11. Wówczas ostrowianie rozegrali bardzo dobrą część spotkania, w drugiej nie wytrzymali tempa, opadli z sił i przegrali tracąc trzy punkty (28:29). W starciu z zespołem z Puław gospodarze byli solidnie zmotywowani. - Sami jesteśmy sobie winni po meczu w Piotrkowie. Dlatego musieliśmy odzyskać je w spotkaniu z zespołem Azotów - mówił po końcowej syrenie rozgrywający Ostrovii, były zawodnik drużyny z Puław, Krzysztof Łyżwa. To właśnie on zdobył decydującą o wygranej 35. bramkę dla swojego zespołu.
Zanim gospodarze mogli cieszyć się z kompletu punktów, rozegrali bardzo dobrą pierwszą połowę. Jedynie początek był dla Azotów. Z rzutu karnego wyrównał Piotr Jarosiewicz (2:2). Po kontrze z prawego skrzydła na 4:3 trafił Marek Marciniak. Po ośmiu minutach na tablicy wyników był remis 4:4. Od tego momentu miejscowi zaczęli coraz częściej zagrażać puławskiej bramce. Goście nie bardzo wiedzieli jak zatrzymać rozpędzonych Łukasza Gieraka i Krzysztofa Łyżwę. Dnia nie miał też bramkarz Azotów Zurab Tintsadze, który grał na bardzo niskim poziomie skuteczności. Zmienił go Wojciech Borucki, który długo wchodził w mecz. Wychowanek puławskiego klubu „odpalił” dopiero po przerwie, kiedy obronił trzy ważne piłki oraz rzut karny. Po pierwszej połowie puławianie nie mieli okazji do radości - przegrywali bowiem 16:20. - W ataku jest dobrze, zdecydowanie gorzej prezentujemy się w obronie. Bramka nam nie pomaga. Po przerwie musimy lepiej zagrać w defensywie. Spodziewaliśmy się trudnej przeprawy, w hali w Ostrowie zawsze gra się ciężko - mówił w przerwie meczu obrotowy Azotów Kelian Janikowski.
W drugiej części puławianie zmuszeni zostali do odrabiania strat. Dzięki Boruckiemu już na początku pozostawali w grze. Po dłuższej grze na zero z tyłu golkipera Azotów pokonał Krzysztof Łyżwa (22:16). Wraz z upływem czasu goście zaczęli niwelować straty. W 48 min Janikowski trafił na 28:25. Natychmiast o czas poprosił tymczasowy opiekun Ostrovii. Po przegranym spotkaniu w Piotrkowie do dyspozycji zarządu oddał się dotychczasowy opiekun Maciej Nowakowski. Już wiemy, że jego miejsce zajmie od 4 stycznia Duńczyk Kim Rasmussen. Kibice pamiętają go z pracy z reprezentacją Polski oraz z MKS Lublin, w pierwszej części sezonu 2020/2021.
W 59 min Władysław Ostrouszko trafił na 34:34. Na 23 sekundy przed końcową syreną gospodarzy ponownie ucieszył Łyżwa zdobywając 35. bramkę. O czas poprosił szkoleniowiec Azotów Siergiej Bebeszko. Podczas przerwy w grze trener niewiele mówił, końcową akcję planowali sami zawodnicy. Niestety plany w rzeczywistości spaliły na panewce. Miała być efektowna wrzutka z prawej strony w pole bramkowe, zakończona celnym rzutem. Gościom nie udało się przechwycić piłki i oddać celnego rzutu. Azoty przegrały 34:35, a radości gospodarzy nie było końca. Ostrovia wygrała mecz po trzech porażkach z rzędu. Przegrana zepchnęła puławian na piąte miejsce, do trzeciego Górnika Zabrze, którzy przegrał w Kielcach, tracą trzy punkty.
Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Azoty Puławy 35:34 (20:16)
Ostrovia: Balcerek, Krekora - P. Marciniak 7, Łyżwa 6, Reznicky 5, Gierak 4, Klopsteg 3, Kamil Adamski 3, Urbaniak 2, Tomczak 1, Rybarczyk 1, Krivokapić 1, Misiejuk 1, Szpera 1, Gajek, Wojciechowski. Kary: 12 minut.
Azoty: Tsintsadze, Borucki - Janikowski 8, M. Marciniak 6, Jarosiewicz 5, Kacper Adamski 4, Virbauskas 3, Zarzycki 3, Zivković 2, Fedeńczak 2, Ostrouszko 1, Przybylski, Jaworski. Kary: 8 minut.