Zamiast na wysypisko wyrzucają swoje brudy do lasu, na pobocza dróg lub do cudzych kontenerów.
- Dzikie wysypisko nieczystości urządzono przy wyjeździe z miasta w kierunku Grabinowa. Z dnia na dzień rośnie góra śmieci. Ludzie wywożą swoje odpady nocą - skarży się pan Stanisław mieszkający w tej okolicy.
Podobnie jest przy brzegach Krzny, pomiędzy alejami Tysiąclecia a Jana Pawła II. Tam, tuż przy kładce i wejściu na teren ogrodów działkowych, też znajdujemy sterty śmieci, głównie foliowe worki. A na skarpie, wśród kwitnących już zawilców i innych rzadkich roślin, fruwają stare opakowania, leżą zużyte opony. Takie obrazki to nie rzadkość w osiedlu domków jednorodzinnych przy ulicach Borowikowej i Świerkowej.
Przedsiębiorca Tadeusz Kociuk od ponad roku toczy wojnę z brudasami. - Co prawda już nie przywożą nam śmieci z rozbieranych budynków komunalnych. Nadal jednak brakuje tablic zakazujących zaśmiecania terenu. Dlatego, co pewien czas, prywatne osoby wysypują do dołów jakiś gruz - narzeka.
Ale na bałaganiarzy nie ma mocnych, choć Straż Miejska wzmogła kontrole. W rejonie osiedla Grzybowa strażnicy sprawdzili 260 posesji. Okazało się, że 45 właścicieli nie miało umów na wywóz odpadów.
- Najczęściej to oni zapełniali swoimi śmieciami doły na terenie miasta. Po kontrolach 65 właścicieli posesji zawarło umowy z firmą wywożącą nieczystości. Niestety, bardzo trudno zmienić mentalność ludzi - mówi Artur Żukowski, komendant Straży Miejskiej.
Naszymi informacjami zainteresował się Roman Siekierka, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta. - W czwartek będziemy sprzątać przy ul. Lubelskiej i Olszowej oraz w okolicy lasu. Więźniowie pomogą nam zrobić porządek przy Krznie.