Pride of Poland 2022 okazała się wyjątkowo pechowa dla państwowych stadnin. Za wylicytowane konie do tej pory nie zapłaciło kilku kupców, co w konsekwencji oznacza wynik o prawie 1 mln euro niższy niż ten ogłoszony przez organizatorów zaraz po aukcji.
– Łączna kwota 1 mln 596 tys. euro jest powyżej naszych oczekiwań. Szacowaliśmy, że osiągniemy wynik maksymalnie 1,2 mln euro – stwierdził tuż po aukcji Andrzej Wójtowicz, pełnomocnik dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa ds. hodowli koni. Wójtowicz to także były hodowca i prezenter z Bełżyc koło Lublina.
Niemal zaraz po zakończeniu sławnej aukcji koni arabskich w Janowie Podlaskim okazało się, że nie obędzie się bez kontrowersji. Okazało się, że Thierry Barbier, kupiec z Francji, który wylicytował najdroższe konie nie cieszy się w branży koniarzy dobrą sławą. – Niestety, ale ten pan jest znany wśród hodowców jako niewiarygodny i niepoważny gracz. To mitoman, który rozsyła po internecie zdjęcia stajni i koni, ale na pewno nie swoich. Sprawia wrażenie, jakby był majętnym człowiekiem, ale to bajki. On zrobił nas w konia – uważa profesor Krystyna Chmiel, profesor nauk rolniczych z Białej Podlaskiej, która od lat specjalizuje się w hodowli koni. – Gdy tylko dowiedziałem się, że ma licytować na Pride of Poland, przestrzegałam przed nim prezesa janowskiej stadniny, ale jak widać nic to nie dało – ubolewa ekspertka.
>>Konie arabskie z Janowa i Michałowa nadal w stajniach. Miały być za nie pieniądze, a ich nie ma<<
Francuz do dzisiaj nie zapłacił 400 tys. euro za gniadą klacz Esmeraldię i 220 tys. euro za Poganinkę ze stadniny w Michałowie, ani 115 tys. euro za Egirę z Białki i 220 tys. euro Euzonę z Janowa Podlaskiego.
Po podliczeniu wychodzi, że wynik aukcji to nie blisko 1,6 mln euro, tylko 641 tys. euro. A z wystawionych 20 koni, udało się pomyślnie sprzedać 10 z nich.
– Zgodnie z regulaminem aukcji, wystąpiliśmy z wezwaniem do zapłaty kar umownych, ale dojście do odszkodowania jest mało realne, bo dostaliśmy listy zwrotne, że nasze pisma nie zostały odebrane – mówi Lucjan Cichosz, prezes najstarszej państwowej stadniny w Janowie Podlaskim (w przeszłości parlamentarzysta PiS).
Jego zdaniem, wystąpienie na drogę sądową może rodzić tylko dodatkowe koszty. – Uważam, że Polski Klub Wyścigów Konnych, jako organizator powinien teraz przejąć sprawę. To on sporządzał umowy sprzedaży – zwraca uwagę Cichosz.
Jednocześnie zapewnia, że gorszy wynik aukcji nie sparaliżował stadniny. – Daliśmy radę wspólnie z załogą. Ostateczny wynik nie jest negatywny, ale wiadomo, że byłoby nam lżej, gdyby te zapłaty za konie wpłynęły na nasze konto – przyznaje.
Okazuje się, że takich niewiarygodnych kupców na aukcji było więcej. – Nie wpłynęły również zapłaty za konie: Piękna Dama, Paquita, Tartina i El Kahra – wylicza Dariusz Mamiński z wydziału prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. To konie, które były wystawione na aukcji Summer Sale, czyli dzień po Pride od Poland.
– Spółki na podstawie regulaminu aukcji skierowały przedsądowe wezwania do zapłaty kary umownej w wysokości 30 proc. ceny nabycia do pana Thierry Barbiera i pana Piotra Łyżwińskiego. Natomiast w przypadku kupca z RPA trwają jeszcze rozmowy, w których pośredniczy PKWK – zaznacza Mamiński.
Z kolei, Krzysztof Kierzek, szef Polskiego Klubu Wyścigu Konnych, a więc organizatora wydarzenia, uważa że to stadniny powinny dochodzić roszczeń. – Nie jesteśmy tu stroną. To sprawa pomiędzy kupującym a sprzedającym – wskazuje Kierzek. Nie zmienia to faktu, że również prezes PKWK uznaje wynik aukcji za „mało zadowalający”. – Oczywiście wolelibyśmy, aby odbywało się to bez tych perturbacji, ale jest pewien pozytyw, bo konie zostały w stadninach, a więc są nadal wartością hodowlaną lub handlową – zwraca uwagę szef PKWK.
Sugeruje też, by nie oddzielać grubą kreską jednej aukcji od drugiej. – To jest pewna ciągłość, niesprzedane konie są nadal w ofercie, a my już prowadzimy akcję promocyjną tegorocznej aukcji, ostatnio na pokazach w Arabii Saudyjskiej – zaznacza.
Niemniej jednak, wynik ubiegłorocznej aukcji jest jednym z najgorszych z ostatnich lat. – Owszem, w przeszłości zdarzało się że pojedyncze konie nie były odbierane przez kupców. Ale nigdy nie odbywało się w takiej skali jak po ostatniej aukcji – przyznaje profesor Chmiel.
W 2021 roku, konie wylicytowano za 1,6 mln euro, podobnie rok wcześniej. Ostatni najlepszy wynik był w 2015 roku i wynosił 4 mln euro. To był ostatni rok, gdy stadniną kierował jeszcze doświadczony i wieloletni prezes Marek Trela, zwolniony później przez ówczesną Agencję Nieruchomości Rolnych. Od tego czasu przez ten fotel przewinęło się już pięciu szefów.