Utrudnia dostęp do informacji publicznej, instrumentalnie traktuje prawo, naraził gminę na straty – to zarzuty, które radni formułują pod adresem wójta Mirosława Kapłana. – Opinia radnych nie ma potwierdzenia w faktach – odpowiada wójt.
Rzecznik dyscypliny finansów publicznych wystąpił do radnych o opinię, bo ma zbadać, czy wójt nie przekroczył planu wydatków gminy. Radni wytknęli wójtowi cały szereg błędów. Zarzucają mu np., że utrudnia radzie sprawowanie funkcji kontrolnej, bo nie daje jej wglądu do dokumentów. Twierdzą, że wójt instrumentalnie traktuje prawo, o czym ma świadczyć próba odwołania dyrektora Szkoły Podstawowej w Rogoźnicy. Zarządzenie wójta w tej sprawie wstrzymała decyzja wojewody lubelskiego.
Radni przypominają też, że w 2011 r. wójt niezgodnie z prawem rozwiązał umowę o pracę z sekretarzem gminy, Marią Szmytko. Natomiast do naruszeń ustawy o finansach publicznych zaliczają m.in. zbyt duże wydatki na budowę świetlicy wiejskiej w miejscowości Wysokie. Rada gminy zarzuca wójtowi wręcz nieracjonalne wydawanie pieniędzy, a z drugiej strony wytyka niezrealizowanie kilku inwestycji, które były zaplanowane na 2012 r.
Postępowanie prowadzone przez rzecznika dyscypliny finansów publicznych może zostać umorzone, ale rzecznik może również skierować wniosek o ukaranie wójta, np. upomnieniem, naganą albo karą finansową.
Wójt uważa, że do żadnego naruszenia nie doszło. – Opinia radnych nie ma żadnego potwierdzenia w faktach – mówi Mirosław Kapłan, wójt gminy Międzyrzec Podlaski. – Radni wysuwają takie zarzuty pod moim adresem od dwóch lat. Próbowałem pewne rzeczy tłumaczyć, ale brakuje z ich strony zrozumienia przepisów.
Wójt ocenia, że radni często chcą wchodzić w jego kompetencje, a konflikty blokują pracę.– Radę cenię sobie za to, że mnie tak dokładnie kontroluje. Dzięki temu mamy pewność, że na dwieście procent nie dzieje się nic niezgodnego z prawem – mówi Kapłan. – Ja nie narzekam. Najbardziej w tej sytuacji cierpią jednak ludzie, bo jesteśmy bogatą gminą i moglibyśmy więcej robić.