W ciągu jednego dnia bialskie pogotowie otrzymało 61 wezwań z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Inspekcja chce wyjaśnień, dlaczego karetki jeżdżą za szybko.
– Jeżeli jedzie z włączonymi sygnałami, to przy zachowaniu szczególnej ostrożności, może nie stosować się do przepisów o ograniczeniu prędkości. Jednak, jeżeli ten sam pojazd jedzie np. zatankować paliwo, to nie ma podstaw, aby w tym czasie traktowany był jako pojazd uprzywilejowany – mówi Łukasz Majchrzak z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Dlaczego inspekcja zaczęła wysyłać wezwania właśnie teraz? Podobno zmieniły się procedury. Do pogotowia w Białej Podlaskiej listy z wezwaniami trafiły w poprzedni wtorek. Adresaci mieli siedem dni, żeby na nie odpowiedzieć. Nie zdążyli.
– Sprawdzenie każdego przypadku i przygotowanie odpowiedzi w takim czasie jest nierealne – mówi Roman Filip, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego SPZOZ w Białej Podlaskiej. – Do tej pory sprawdziliśmy 57 z 61 wezwań. W każdym z tych przypadków nasze zespoły wyjeżdżały, żeby ratować zdrowie i życie. Cztery pozostałe są w trakcie wyjaśniania.
– Mam teraz udowadniać, że przepisy nie zostały naruszone? Jeżeli zdaniem inspekcji zdjęcia są nieczytelne, to właśnie oni powinni rozwiązać ten problem – uważa dyr. Filip.
Do pogotowia w Chełmie trafiło ostatnio siedem wezwań od inspekcji. W każdym przypadku sfotografowane karetki przewoziły pacjentów. Pojawiają się jednak wątpliwości, jak pogotowie ma to udowodnić. Dokumentem, który mógłby to potwierdzić, jest karta zlecenia wyjazdu, ale ona zawiera dane pacjenta, których nie wolno lekarzom ujawniać. Po drugie, dopiero w trasie może się okazać, że zespół ratownictwa medycznego jedzie do pilnego przypadku. – Za pierwszym razem usłyszałem od inspekcji, że powinienem przedstawiać karty zlecenia wyjazdu. Odmówiłem. Potem mówili, że wrażliwe dane mogę zasłaniać. Wczoraj rano odpowiedzieli, że wystarczy, jeśli wyślę zestawienie tych wyjazdów – mówi dyr. Filip.
Inspekcja zapewnia, że o dane pacjentów nie prosi. A w pogotowiu pojawiają się głosy, że konieczność odpowiadania na wezwania to i tak marnowanie czasu i pieniędzy. A ITD powinna po prostu wiedzieć, które karetki należą do systemu ratownictwa i jeżdżą do pilnych zdarzeń. – W województwie lubelskim jest 88 takich ambulansów – mówi Alicja Ciechan, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym SP ZOZ w Lublinie.