Do ostrej potyczki doszło pomiędzy dwiema bialskimi grupami medialnymi. Policja prowadzi dwie sprawy dotyczące tych redakcji.
W ostatniej kampanii wyborczej Łukasz Kamiński wspierał na stronach internetowych i papierowych prezydenta Andrzeja Czapskiego i SLD, a "Tygodnik Podlaski” posła Adama Abramowicza i PIS. Obie grupy medialne nawzajem zarzucały sobie manipulację, m.in. w sprawie informowania o pechowo tworzonej bialskiej koalicji PO–PiS.
W sobotę, przed pierwszą turą głosowania, sztab wyborczy Andrzeja Czapskiego powiadomił policję, że na stronie internetowej "Tygodnika Podlaskiego” działa aktywna sonda dotycząca bialskich kandydatów na prezydenta.
– Sam kilka razy kliknąłem w przedwyborczą sobotę w tej sondzie i nastąpiło postąpienie. Aktywność sondy zarejestrował na kamerze mój sztab – informuje prezydent Andrzej Czapski.
Sławomir Sieradzki, redaktor naczelny "Tygodnika Podlaskiego”, jednak zdecydowanie zaprzecza, aby podczas ciszy wyborczej sonda była aktywna. – Wyłączyliśmy ją wcześniej – twierdzi. Policja potwierdza, że prowadzi postępowanie w tej sprawie.
– Wystąpiliśmy do administratora serwerów o ustalenie, czy podczas ciszy wyborczej doszło do logowania na stronach internetowych tygodnika – informuje Jarosław Janicki, oficer prasowy bialskiej policji.
O innym zdarzeniu z dostępem do strony internetowej powiadomiła policję redakcja "Tygodnika Podlaskiego”. Tuż przed drugą ciszą wyborczą w grudniu nastąpiło włamanie tajemniczego hakera na portal internetowy tygodnika.
Zmienione zostało dotychczasowe hasło redakcji na nowe. Wtedy też internauta zapowiedział na portalu "Biała 24”, że dojdzie do złamania ciszy wyborczej przez szefów "Tygodnika Podlaskiego” i oczernienia prezydenta Czapskiego.
Wojciech Sumliński, zastępca naczelnego "TP”, uznał, że po włamaniu doszło do prowokacji wyborczej, o czym napisał w poniedziałkowym wydaniu tygodnika. Zaznaczył, że sprawę skierowano do policji.
Łukasz Kamiński przyznał się, że wchodząc na panel administracyjny i zmieniając hasła tygodnika, chciał tylko zmusić redakcję do... zapłacenia mu 500 zł.
– Należało mi się to za wykonanie strony internetowej "TP”. Czuję się niewinny. Teraz pewnie szefowie "TP” chcą odwrócić kota ogonem i sugerować, że to nie ich redakcja jest związana z naruszeniem ciszy wyborczej poprzez aktywną sondę, za co grozi kara do 1 mln zł – podkreśla Kamiński.
Wojciech Sumliński jest zdumiony tłumaczeniem Kamińskiego. – Sprawa idzie do sądu w trybie cywilnym. Łukasz zalega nam z płatnością. Przyznał się do włamania internetowego. Obawialiśmy się kolejnej prowokacji, która może zagrozić istnieniu tygodnika. Liczymy na wyjaśnienie sprawy przez policję – mówi.
Jarosław Janicki z bialskiej policji potwierdza, że prowadzone jest postępowanie w sprawie utrudniania dostępu do serwera.