Ktoś w maju na pomniku Latającej Fortecy w Worońcu pod Białą Podlaską zamieścił kontrowersyjny napis. Policji nie udało się namierzyć sprawcy.
Ta charakterystyczna konstrukcja znajduje się przy ruchliwej drodze krajowej numer 2 i ma upamiętniać amerykańskich lotników. Na początku maja ktoś namalował na niej ogromnymi czerwonymi literami prorosyjskie hasło: "Niech żyje Rosja". Napis co prawda szybko zniknął. Ale policja zajęła się tą sprawą.
– Czynności wyjaśniające zakończyliśmy 20 czerwca. Odstąpiliśmy od skierowania wniosku o ukaranie do sądu z powodu niewykrycia sprawcy – przyznaje komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzeczniczka bialskiej policji. – Ale sprawa ta jest nadal w naszym zainteresowaniu. W przypadku ujawnienia nowych istotnych dowodów, umożliwiających ustalenie sprawcy, czynności na nowo zostaną podjęte – zaznacza rzeczniczka.
Za tego typu wykroczenie grozi kara ograniczenia wolności lub grzywny.
Sprawa dewastacji miała swój ciąg dalszy, bo jeszcze tego samego dnia, ktoś próbował namalować kolejne elementy na pomniku. Wówczas policjanci bialskiej drogówki zatrzymali na gorącym uczynku 46-latka z Warszawy. W tym przypadku postępowanie policji zakończyło się pouczeniem mężczyzny.
Odsłonięty w 2000 roku pomnik ma nietypową formę utrwalonego na ziemi zarysu bombowca zwanego Latającą Fortecą oraz sterczącego pionowo fragmentu jego ogona z pamiątkowymi napisami w języku polskim i angielskim. Ma on upamiętniać amerykańskich lotników poległych w czasie II wojny światowej. Miejsce jest nieprzypadkowe, bo nad Worońcem 21 czerwca 1944 roku niemieckie samoloty myśliwskie zestrzeliły amerykańską Latającą Fortecę B-17G.