Pod znakiem zapytania stanął remont szkoły im. Vetterów przy Bernardyńskiej. Już po raz drugi nie udało się znaleźć wykonawcy prac. Za pierwszym razem nie było chętnych, za drugim zgłosiła się zbyt droga firma. Nowy pomysł jest taki, by odnawiać budynek etapami. Jak to wpłynie na organizację lekcji?
To miała być duża, trwająca ponad rok przebudowa. Chodziło nie tylko o ściany, podłogi i wymianę wszystkich sanitariatów. Mowa była również o wymianie instalacji elektrycznej, wodociągowej, kanalizacyjnej, hydrantowej, grzewczej oraz oświetlenia. Planowano też przywrócenie przedwojennej kolorystyki ścian, zasypanie żelbetowego bunkra, przekształcenie jednej z sal gimnastycznych w aulę dla 70 osób oraz przystosowanie pomieszczeń dostępnych dla uczniów do potrzeb osób poruszających się na wózku.
Problem w tym, że nie ma kto tego zrobić. Pierwszy przetarg na wykonanie robót, ogłoszony w lutym, trzeba było unieważnić, bo Urząd Miasta nie dostał ani jednej oferty. Niemal od razu ogłoszono drugi przetarg, który ślimaczył się miesiącami. Tym razem była jedna oferta, ale opiewała na 11 mln zł. Tymczasem urzędnicy sądzili, że na zapłatę wystarczy nieco ponad 7 mln zł. Dlatego przetarg unieważniono.
Nie ma już szans, by planowany remont zakończył się w przyszłoroczne wakacje. Ratusz chce teraz odnawiać budynek po kawałku.
– W pierwszym etapie chcemy przystąpić do remontu sanitariatów, co jest związane z decyzją sanepidu – zapowiada Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta miasta. To jednak potrwa. Najpierw trzeba od nowa oszacować koszty, uwzględniając rosnące ceny na rynku budowlanym. Potem trzeba uzyskać nowe pozwolenie na budowę. – Przetarg na prace może być ogłoszony jesienią.
Pozostałe prace, uznane za mniej pilne, będą prowadzone później. Nie można ich zbytnio odwlekać, bo miasto dostało unijną dotację pod warunkiem, że zakończy przebudowę do końca sierpnia przyszłego roku i rozliczy ją do końca września. Ratusz będzie prosić o dodatkowy czas. Odmowy raczej nie musi się obawiać.
– Jeszcze jest pole manewru – uspokaja Beata Górka, rzecznik marszałka województwa. – Co do zasady prace powinny być zakończone w terminie wpisanym w umowie, ale miasto może się ubiegać o wydłużenie terminu w razie wystąpienia nieprzewidzianych okoliczności.
Największą zagadką jest to, jak całe to zamieszanie wpłynie na pracę szkoły. – Nie ma jeszcze decyzji co do tego, jak będzie zorganizowany rok szkolny u Vetterów – przyznaje Krzyżanowska. – Potrzebujemy czasu na przeanalizowanie sytuacji.