Obok igielitowego stoku narciarskiego, miał powstać wyciąg nart wodnych. Jednak, nowy burmistrz Międzyrzeca Podlaskiego nie chce realizować planów swojego poprzednika.
- Mam nadzieję, że za kilka lat akwen (Międzyrzeckie Jeziorka - red.) stanie się regionalnym centrum wypoczynku i turystyki z większą liczbą imprez - mówił jeszcze w lipcu były już burmistrz miasta Artur Grzyb.
Nadzieje były, bo w kwietniu tego roku miasto dostało 2,8 mln zł unijnego dofinansowania na drugi etap tej inwestycji. W sumie, narciarskie eldorado miało kosztować ok. 4 mln zł. Ogłoszono nawet przetarg i wyłoniono głównego wykonawcę - międzyrzecką spółkę Zremb Poland. Pomimo tego, nowy burmistrz Zbigniew Kot od inwestycji zamierza odstąpić.
- Wolałabym te środki przeznaczyć na rozwój sportu, ale dostępnego dla szerszego grona mieszkańców - mówi burmistrz. - Pod uwagę bierzemy budowę hali sportowej przy jednej ze szkół, która nie ma takiego obiektu, a także inwestycje na miejskim stadionie - dodaje.
Inwestycje na Międzyrzeckich Jeziorkach to według niego "bezmyślne marnotrawienie publicznych pieniędzy”. Tak przynajmniej pisał jeszcze podczas wyborczej kampanii na swojej stronie internetowej. Jednemu z międzyrzeckich portali powiedział też, że stok igielitowy generuje wysokie koszty utrzymania. "Jeżeli obciążymy MOSiR (Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji -przyp. red.) kosztami funkcjonowania stadionu, pływalni, lodowiska i obiektów na żwirowni, to może nam zacząć brakować pieniędzy na szkolenie sportowe dzieci i młodzieży. Czy mamy utrzymywać te obiekty ich kosztem?” - pyta na międzyrzeckim portalu Zbigniew Kot.
Bo, aby uniknąć kar finansowych związanych z odstąpieniem, miasto prowadziło negocjacje z firmą Zremb. - Chcielibyśmy podpisać ugodę, ale wykonawca czeka jeszcze na odpowiedź od niemieckiej spółki, która miała m.in. odpowiadać za elementy wyciągu nart wodnych - tłumaczy burmistrz Kot. - Jeżeli do ugody nie dojdzie i miasto musiałoby płacić wysokie kary, to inwestycję będziemy w tym wypadku realizować - zaznacza Zbigniew Kot.
Sprawa z unijnym dofinansowaniem jest prostsza. - Rozmawiałam z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego i tutaj niebezpieczeństwa nie ma. To tylko kwestia techniczna zwrotu dotacji - przekonuje burmistrz. - Pochopnej decyzji nie będziemy podejmować - dodaje na koniec przewodniczący rady Robert Matejek.
Tuż po wygranych wyborach, Zbigniew Kot zapowiedział, że chce postawić na inwestycje generujące nowe miejsca pracy.