Podatek od deszczu w Białej Podlaskiej nie zniknie. Chociaż tak zapowiadał rok temu prezydent Dariusz Stefaniuk.
Ta opłata wynosi 5,59 zł za metr sześcienny. – Mi też zależy, aby ta opłata zniknęła, ale wybór był prosty. Jeżeli chcieliśmy zachować obecny poziom taryfy za wodę i ścieki, likwidacja "deszczówki" uniemożliwiałaby to – tłumaczy prezydent Dariusz Stefaniuk.
W tym roku mieszkańcy Białej Podlaskiej będą płacić tak samo jak do tej pory: 2,34 zł za metr sześcienny wody, a za ścieki 4,22 zł. – Moim celem było dobro ogółu mieszkańców i to żebyśmy tych taryf nie podnosili. Zarząd spółki Wod-Kan się na to zgodził – przyznaje prezydent.
Roczne wpływy z tzw. "deszczówki" to ok. 1 mln zł. – Kilkaset tysięcy złotych to opłaty z kasy miasta, za nasze obiekty. My to odbieramy w pewien sposób w postaci dywidendy, inwestycji do których Wod-Kan się dokłada, m.in. budując kanały deszczowe – zaznacza Stefaniuk.
W tym roku przed miejską spółką wodociągową projekt modernizacji oczyszczalni ścieków wart kilkadziesiąt milionów złotych. – Jeszcze przez ten czas będą następowały zmiany w spółce i za rok powinniśmy dojść do założonego celu, czyli likwidacji deszczówki – podkreśla prezydent, przypominając, że opłatę wprowadził jego poprzednik Andrzej Czapski. Ale on sam w swojej kampanii wyborczej obiecywał likwidację tego podatku.