Nie udało się odnaleźć ciała Piotra Bogdanowicza z Radzynia Podlaskiego. 25-latek zaginął rok temu podczas schodzenia ze szczytu Kazbek (5033 m n.p.m.) na Kaukazie. Zorganizowana w sierpniu wyprawa poszukiwawcza wróciła do kraju z niczym.
W dwutygodniowej akcji uczestniczył też ojciec zaginionego alpinisty. - Jeszcze nie zdecydowałem, co dalej. Nie wiem czy będziemy wznawiać poszukiwania - mówi Andrzej Bogdanowicz.
21 września 2013 roku 25-letni student fizyki Uniwersytetu Warszawskiego z kolegami Bartkiem i Łukaszem wszedł na szczyt góry Kazbek. W czasie zejścia nastąpiło załamanie pogody. W gęstej mgle alpiniści zgubili drogę. Silny mróz nie dał im żadnych szans.
Ratownicy odnaleźli ciała obu kolegów Piotra Bogdanowicza. Znaleźli też komórkę, termos oraz czołówkę należące do studenta z Radzynia Podlaskiego. Jego ostatnia wiadomość sms-owa - z 24 września (niewysłana prawdopodobnie z powodu braku zasięgu), brzmiała: "U mnie się przejaśnia. Kiedy przylecą?”.
- Wytrzymał dwie doby. Prawdopodobnie zasnął z wyczerpania i zamarzł. Mógł się też pośliznąć i spaść w przepaść -przypuszczają jego bliscy.
Kilkunastoosobowa grupa ratowników szukała zaginionego alpinisty od 3 do 19 sierpnia.
- Wyprawa poszukiwawcza zbiegła się z okresem złej pogody, do dyspozycji były zaledwie cztery dni dobrej. Wykorzystaliśmy tylko nieliczne i krótkie okna pogodowe - mówi kierownik wyprawy. - Ratownicy działali w trudnych warunkach, często w obszarach o znikomej dostępności, gdzie nie było ludzi od wielu lat. Dodatkowym czynnikiem utrudniającym były obfite opady śniegu, sięgającej ponad 240 cm.
W związku z zagrożeniem lawinowym poszukiwania zakończono.