Mieszkańcy Starych Połosek (gm. Piszczac) nie chcą u siebie biogazowni, chociaż inwestycja dałaby im pracę i tanie ogrzewanie w domach.
– Zawiesiliśmy postępowanie w tej sprawie – mówi Jan Kurowski, wójt gminy Piszczac. – Inwestor zobowiązał się, że będzie przekonywał mieszkańców do budowy biogazowni. Już na początku tego tygodnia ma zorganizować spotkanie z grupą, która złożyła protest.
Jakie korzyści miałaby gmina z tej inwestycji? – Po pierwsze podatek od nieruchomości. Korzyści dla mieszkańców to niższe opłaty za przesył energii i tanie ogrzewanie dla tych, którzy byliby najbliżej biogazowi – tłumaczy Kurowski.
Wójt twierdzi, że gmina nie szacowała jeszcze, jakie wpływy do gminnej kasy generowałaby biogazownia.
Sołtys Starych Połosek tłumaczy, że tylko część mieszkańców miejscowości boi się tej inwestycji. Mówią o brzydkim zapachu, który mógłby roznosić się z biogazowni po okolicy.
– Niektórzy się obawiają, bo naczytali się w Internecie negatywnych opinii na temat biogazowni w Liszkowie (woj. kujawsko-pomorskie – przyp. red.). Inni wiedzą, że mogliby na tej inwestycji skorzystać – mówi Robert Gnatowicz, sołtys Starych Połosek.
– Gdyby biogazownia powstała, moglibyśmy mieć ogrzewanie prawie za darmo. Przychodzą do mnie osoby, które mówią, że mogą się podłączać do takiego ogrzewania choćby i dziś. Ludzie mieliby pracę, bo inwestor chce produkować brykiet i pellet. Ma już do tego maszyny i hale. Gospodarze mieliby zbyt na kukurydzę i trawę, bo biogazownia będzie z takich surowców korzystać. Rozwijalibyśmy się gospodarczo.
Sprzeciwu nie budzą za to elektrownie fotowoltaniczne. Aż trzech inwestorów chce zlokalizować takie przedsięwzięcia na terenie gminy. Mogłyby powstać w Połoskach, pomiędzy Piszczacem a Dobrynką oraz w Zalutyniu. – Ten inwestor, który zamierza budować elektrownie fotowoltaiczną pod Dobrynką, chciałby ruszyć z tą inwestycją już w tym roku. To byłaby pierwsza z tych elektrowni – mówi Kurowski.