Organizacja ruchu na ulicach wywołuje wielu emocji wśród zmotoryzowanych. Co pewien czas Czytelnicy kierują do nas sygnały o swoim oburzeniu na kolejne zaskakujące rozwiązanie, które wprowadzają urzędnicy w Białej Podlaskiej.
- Teraz okazuje się, że osoba jadąca od strony al. Tysiąclecia nie może już skręcić w ul. Reformacką, która jest "zakorkowana”. Nie może zatrzymać się na parkingu przy przychodni, gdyż została tam nakreślona ciągła linia. Nie ma szans się zatrzymać przy banku BGŻ. Trzeba przejechać całą ulicę, a nie można nigdzie zaparkować samochodu. Cały czas w dzień spostrzegam tam stojące radiowozy policji lub Straży Miejskiej. Wiele osób popełnia tam błędy. Kierowcy płacą mandaty za przekroczenie linii ciągłej. Nikt z władz nie pamięta, że klienci chcą dojechać do banków - podkreśla Stanisław Pytlik.
O wyjaśnienie tej sytuacji poprosiliśmy Rudolfa Somerlika, dyrektora gabinetu prezydenta miasta. Poinformował nas, że zmiana organizacji ruchu na ul. Narutowicza jest związana z rychłym zamiarem przeniesienia przystanku MZK na wprost przychodni. Dotychczas parkujący tam pacjenci, teraz muszą zatrzymywać swoje pojazdy w bocznej uliczce dojazdowej do Wod-Kan-u oraz obok muru kościoła św. Antoniego. Konieczny zatem był pas ciągły na ul. Narutowicza ze względu na bezpieczeństwo autobusów.
- Podobnymi względami bezpieczeństwa uwarunkowano zmianę organizacji ruchu przy wyjeździe z pl. Rubina. Obecnie pojazdy nie mogą skręcać w lewo. Tam także znajduje się przejście dla uczniów z pobliskiej szkoły. Wcześniej doszło do groźnego wypadku z udziałem dziecka. Niestety, wielu kierowców nie zważa na zmienioną organizację i wbrew prawu skręca w lewo - mówi dyrektor gabinetu.
R. Somerlik w imieniu prezydenta miasta przeprosił zmotoryzowanych za zamieszanie spowodowane nagłymi zmianami w organizacji ruchu. Przyznał, że wcześniej kierowcy powinni być uprzedzeni o podobnych zamiarach. •