Bialski Zarząd Polskiego Czerwonego Krzyża nie ma pieniędzy na opłacenie czynszu za lokal, który użytkuje.
Biuro bialskiego PCK mieści się przy ul. Brzeskiej - w tym samym budynku, co Starostwo Powiatowe. Ma do dyspozycji dwa niewielkie pokoje. Czynsz wynosi 95 zł, ale dla stowarzyszenia to i tak za dużo. Od stycznia oddział zalega z płatnościami.
- Tak źle jeszcze nie było. Z końcem lipca dostaliśmy wypowiedzenie najmu. Teraz zajmujemy lokal nielegalnie - przyznaje Wiesław Selwaniuk, prezes bialskiego PCK. Wiele razy apelował o pomoc. Pisał do Urzędu Wojewódzkiego, do którego należy budynek na Brzeskiej. Prosił o zwolnienie z miesięcznych opłat. - Ale nam odmówiono. Nie wiem, co teraz będzie - mówi.
- Nie rozumiem, dlaczego bialski prezydent siedzi z założonymi rękami, przecież miasto powinno jakoś pomóc - twierdzi pani Elżbieta, która kilkakrotnie skorzystała ze wsparcia PCK.
- Nie możemy wspierać stowarzyszenia finansowo, przekazywać oficjalnych dotacji - twierdzi prezydent Andrzej Czapski. - Według mnie, PCK jest mało aktywny. Rzadko bierze udział w akcjach, z których mógłby pozyskać pieniądze. A szkoda.
- To nieprawda. Zawsze chętnie zgłaszamy się do publicznych akcji. Ale nasza oferta jest zazwyczaj odrzucana. Nie wiem dlaczego - odbija piłeczkę Selwaniuk. I zapewnia, że robi, co może, by znaleźć środki na utrzymanie oddziału. - Niestety, w Białej trudno o darczyńców - twierdzi.
O problemach stowarzyszenia wie także Starostwo Powiatowe. Ale twierdzi, że "formalnie nic nie może zrobić”. - Nagłośnimy sprawę, postaramy się sami poszukać dla naszego PCK jakiś sponsorów - zapewnia wicestarosta Jan Bojkowski. O problemie dyskutowano podczas ostatniej sesji Rady Powiatu.
- Wiem, że część radnych myśli o przekazaniu nam jakichś pieniędzy. Byłaby to darowizna od osób prywatnych. Dla nas liczy się każda złotówka - mówi W. Selwaniuk.
Za tydzień zbierze się Zarząd Okręgowy PCK. Jeśli nie będzie szans na pozyskanie jakichkolwiek środków finansowych, oddział przestanie istnieć.