Jeden urzędnik obwiniał winą drugiego za fatalny stan dróg po śnieżycy. Po tym, jak Urząd Miasta udostępnił nagranie z ich rozmowy telefonicznej, konsekwencje poniosą obaj. – Winnych szuka się nie tu, gdzie trzeba – uważa zaś Bogusław Broniewicz ze stowarzyszenia Biała Samorządowa.
Sprawa dotyczy nocy z 4 na 5 stycznia. Gwałtownie obniżyła się wtedy temperatura i spadło dużo śniegu. Jak już pisaliśmy – bialski sztab zarządzania kryzowego zareagował za późno. – Nazbierało się śniegu na drogach, a szybko spadająca temperatura, spowodowała, że sól zaczęła wolniej działać – tłumaczył wówczas Adam Chodziński, zastępca prezydenta miasta.
Sprzęt do odśnieżania i solarki ruszyły w miasto dopiero ok. godz. 3 w nocy. W efekcie przez kilka dni na ulicach zalegał śnieg, a jezdnia pokryta była lodem.
Za utrzymanie dróg w mieście odpowiada m.in. Paweł Bruszewski, naczelnik wydziału dróg i komunikacji. Zaraz po całym zdarzeniu tłumaczył, że dzień przed feralnym porankiem, dzwonił do dyżurnego zespołu utrzymania dróg Jana Kwietnia z ostrzeżeniem, że temperatura może spaść.
– Ostrzegłem, żeby reagował. By wysłać patrole, które będą sprawdzać stan nawierzchni. Rano dowiedziałem się, że dyspozycję dla kierowców wydano o 3 w nocy. To było spóźnione.
Tymczasem Jan Kwiecień, kierownik referatu zarządzania kryzysowego twierdził, że to nie jego wina, bo to sam naczelnik Bruszewski sugerował mu w rozmowie, by wyjechać ze sprzętem dopiero nad ranem.
Spór wyjaśnia rozmowa telefoniczna obu panów, która została nagrana. Wynika z niej, że obaj uzgodnili, że solarki mają ruszyć ok. godz. 3: – Jest ślisko, a nie jest tak źle jeszcze, nie jest tragedia, widzę że trochę się topi ten śnieg, po tej pewnie dzisiejszej soli. Ale pewnie trzeba, gdzieś w okolicach trzecia-czwarta, żeby ruszyć z tym – mówi w rozmowie Bruszewski. A Kwiecień mu odpowiada: – To na sto procent, żeby to rano jakoś, ta godzina powiedzmy szósta zadziałało (...). Trochę trzeba przeczekać, żeby dwa razy nie robić tego samego, tak mi się wydaje.
– Z zapisu jednoznacznie wynika, że zarówno Jan Kwiecień, jak i Paweł Bruszewski zgodzili się, co do godziny wyjazdu pługów i solarek na ulice miasta – stwierdza Michał Trantau, rzecznik prezydenta Białej Podlaskiej Dariusza Stefaniuka. – Obaj pracownicy popełnili błąd, rozpoczynając akcję zbyt późno. Urzędnicy poniosą konsekwencje zgodnie z regulaminem pracy urzędu miasta-dodaje Trantau. Będzie to najprawdopodobniej nagana albo upomnienie.
Urzędnicy odmówili nam komentarza. Sprawę skomentował natomiast Bogusław Broniewicz, szef stowarzyszenia Biała Samorządowa. Według niego sposób tłumaczenia się przez miasto jest dziwny. – W opinii wielu mieszkańców władze miasta nie zdały egzaminu jeżeli chodzi o utrzymanie dróg. Przez pierwsze półtora roku rządów wszystkiemu winna była poprzednia władza. Teraz szuka się winnych wśród urzędników. Do zarządzania miastem trzeba być przygotowanym – ocenia.
Magistrat zapewnia, że nie zamierza oszczędzać na odśnieżaniu. W tym roku zabezpieczono na ten cel 2,7 mln zł.
Zapis rozmowy urzędników:
Jan Kwiecień: Proszę, Kwiecień.
Paweł Bruszewski: No witam, Paweł Bruszewski z tej strony. Panie Janie, jaki pan plan ma dzisiaj na te solenie, bo tak sobie przeglądam tutaj na internecie prognozy, raptownie ma gdzieś w okolicach czwartej nad ranem spadać temperatura.
K: No ma, ma.
B: I teraz przed chwilą jeździłem, to tak śliskawo jest na tej drodze. Tylko tak się zastanawiam, czy nie poczekać, jak ustaną opady, nie...
K: Tak, właśnie ja też tak myślę, że co - teraz posypiemy, a ono posypie i znowu będziemy dwa razy sypać w nocy.
B: Także może odczekać gdzieś, nad ranem, jak tak ta temperatura zacznie spadać, gdzieś tam druga, trzecia, no trzeba obserwować po prostu, jak to będzie wyglądało.
K: Tak, tak.
B: I wtedy, bo już w dzień tutaj nadają do -10, także kurde...
K: No widziałem, widziałem, sześć, osiem, a nawet i dziesięć.
B: No mówię, jak my tej nocy nie zareagujemy, no to jutro już to nic nie da ta sól.
K: Nie, nie, no to dzisiaj zareagujemy, to nawet nie ma dwóch zdań, tylko że właśnie też tak się zastanawiam - bo jest jeszcze ta godzina, która jest. Mały teraz ruch na mieście, tam parę samochodzików jeździ, zaraz autobusy przestaną jeździć.
B: Jest ślisko, a nie jest tak źle jeszcze, nie jest tragedia, widzę że to trochę się topi ten śnieg, po tej pewnie dzisiejszej soli, nie. Ale pewnie trzeba, mówię, gdzieś w okolicach trzecia-czwarta, żeby ruszyć z tym.
K: To na 100%, żeby to rano jakoś, ta godzina powiedzmy, no, szósta zadziałało, przed szóstą nawet. No ja też tak myślę, że w ten sposób trzeba będzie zrobić. Trochę trzeba no to po prostu mi się wydaje przeczekać, żeby dwa razy, no, nie robić tego samego, tak mi się wydaje.
B: No o to chodzi, na razie to wstrzymać, bo nie jest aż tak tragicznie. Nie wiem (jak - red.) z obwodnicą, jakiś tam może wysłać patrol, żeby podjechał obwodnicę zobaczył.
K: Obwodnicę, to zaraz wyślę patrol nasz straży miejskiej, zapytam.
B: A z chodnikami, to generalnie zawsze mówię, żeby ładnie odśnieżyli i tego nie ruszamy. Niech to przymarznie, ewentualnie ja już puszczę osobno zleceniem z wydziału posypywanie piaskiem.
K: Ja tutaj swoim napiszę nawet na tablicy, żeby na razie chodników nie ruszali.
B: Dobra, to tyle, dobrej nocy.
K: Dobranoc.