Ten sprzęt jest im niezbędny do życia. Jednak pacjenci, którzy korzystają z respiratorów w warunkach domowych obawiają się, że wkrótce mogą stracić takie możliwości. Wśród nich jest Paweł Iwaniuk, który na co dzień pracuje jako koordynator ds. dostępności i osób z niepełnosprawnościami w bialskim magistracie.
W Polsce jest 9 tys. osób takich jak on. – Problem polega na tym, że od wielu lat wentylacja domowa jest finansowana na poziomie ustalonym jeszcze w 2016 roku – tłumaczy. – Pomimo wzrostu cen i kosztów, stawki pozostawały niezmienione, a od 2022 roku NFZ chce obniżyć wycenę nawet o 60 proc. W sytuacji rosnącej inflacji jest to spory cios dla firm, które takie świadczenia realizują – dodaje Iwaniuk.
Dlatego wśród pacjentów rosną obawy, że korzystanie z respiratora poza szpitalem będzie nie tylko ograniczone, ale z czasem niedostępne. – Od 13 lat oddycham przy użyciu respiratora. Utrata wydolności oddechowej w moim przypadku wiąże się z przebiegiem mojej choroby podstawowej, czyli rdzeniowego zaniku mięśni – przyznaje pan Paweł, który jest aktywny zawodowo i społecznie. – Wychodzę z domu, spotykam się z ludźmi, pracuję i uczestniczę w różnych wydarzeniach – podkreśla.
Wkrótce może to być niemożliwe, bo Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej już wstrzymał nowe przyjęcia dorosłych pacjentów, wymagających domowych respiratorów. To efekt tego, że wcześniej NFZ zaproponował obniżkę wyceny tego świadczenia nawet o 60 proc. W praktyce taka stawka dla większości świadczeniobiorców jest nierentowna.
– Dla tych z nas, którzy już są wentylowani, w krótkiej perspektywie oznaczać będzie to obniżenie jakości otrzymywanej opieki, ze względu na konieczność oszczędności po stronie firm, które to oferują – przypuszcza nasz rozmówca. – Natomiast w dłuższej perspektywie firmy te będą upadać, co spowoduje, że pacjenci trafią ponownie do szpitali lub innych zakładów opiekuńczych, bo tylko tam możliwa będzie dalsza terapia respiratorem – dodaje pan Paweł.
Tymczasem Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału NFZ, zapewnia, że w województwie „środki finansowe dla pacjentów wentylowanych mechanicznie” są co roku zwiększane. – W regionie te świadczenia realizuje 6 podmiotów leczniczych. W tym roku na leczenie pacjentów wentylowanych w warunkach domowych przeznaczamy w sumie ok. 25 mln 400 tys. zł, płacąc za wszystkie wykonane świadczenia – zauważa rzeczniczka. To o ponad 3 mln zł więcej niż rok temu. – W przyszłym roku pacjenci również mają zapewniony dostęp do tych świadczeń – podkreśla Bartoszek.
Jednak podczas sejmowej Komisji Zdrowia Bernard Waśko, wiceprezes NFZ, tłumaczył, że „korekta tych świadczeń wynikała z potrzeby, jaką NFZ i ministerstwo zdrowia dostrzegło w kontekście skutków wprowadzenia w tym zakresie taryf w 2016 roku”.
Z kolei Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej (OZŚWM) przekonuje, że wycena jest nierealistyczna. Tak ma wynikać z raportu przygotowanego przez niezależną firmę audytorską.
– Mamy kolejne potwierdzenie naszych obaw, że proponowana wycena świadczeń oparta jest na nierzetelnych i nieprawdziwych danych, które pochodzą z lat 2019-2020 i nie obejmują mijającego roku, w którym musimy się mierzyć z niespotykanym od wielu lat wzrostem kosztów – tłumaczy Robert Suchanke, prezes związku. – Mamy świadomość, jak bardzo wstrzymanie przyjęć nowych pacjentów komplikuje ich i tak już trudną sytuację, ale nie możemy cofnąć się, bo zostaliśmy sami postawieni pod ścianą, za którą jest finansowa przepaść. Zapowiedź wprowadzenia tak radykalnych obniżek wycen była i nadal jest dla nas szokiem – nie ukrywa Suchanke. Apeluje do Ministerstwa Zdrowia o zmianę taryfy. A pacjenci proszą o spotkanie, ale resort jeszcze nie odpowiedział.