Zdarza się, że pod blokiem nie widać trawnika, tylko chmarę gołębi. Mieszkańcy dokarmiają je w nietypowy sposób. A sąsiedzi narzekają.
Nasz czytelnik mówi o prawdziwej pladze. – Mieszkańcy z mojego bloku przy ulicy Kolejowej wyrzucają przez balkon resztki jedzenia na trawnik. Są tam kości z zupy i kartofle. Masa gołębi od razu przylatuje– opowiada.
Starsi lokatorzy nie chcą reagować na prośby o zaprzestaniu takiego dokarmiania. – Ostatnio, w bloku zarządca powiesił informację, by tego nie robić. To duży problem na tym osiedlu– zauważa nasz czytelnik. Czasami resztki z obiadu lądują bowiem na balkonach innych mieszkańców.
Blokiem przy ulicy Kolejowej zarządza Zakład Gospodarki Lokalowej. – Praktyki dokarmiania ptaków, w szczególności gołębi zdarzają się w całym mieście, zarówno w budynkach administrowanych przez ZGL, jak u innych zarządców nieruchomości– stwierdza Wojciech Chilewicz, prezes miejskiej spółki.
Temat często pojawia się na zebraniach wspólnot mieszkaniowych. – I wówczas niejednokrotnie dochodzi do żywiołowej wymiany zdań przeciwników i zwolenników takich praktyk– przyznaje Chilewicz. Jednak, spółka stara się edukować mieszkańców.
– Gdy dochodzi do zanieczyszczania terenu czy budynku i przeszkadza to innym mieszkańcom, to reagujemy wysyłając stosowne informacje lokatorom– zaznacza prezes. Ale nie zawsze przynosi to efekty. – Oczywiście samo dokarmianie ptaków w sezonie zimowym jest bardzo dobre. Należy jednak pamiętać by to robić w sposób prawidłowy, bez szkody dla sąsiadów, budynku oraz bez ryzyka uszczerbku na zdrowiu samych ptaków– podkreśla na koniec Chilewicz.