We wtorek wieczorem Bianka Zalewska trafiła do kijowskiego Instytutu Neurochirurgii. Przetransportowano ją ze szpitala w Charkowie, gdzie w nocy z niedzieli na poniedziałek miała operację. Wkrótce czeka ją kolejna.
- Wolelibyśmy, by kolejna operacja odbyła się w Warszawie - przyznaje ojciec reporterki Jerzy Zalewski z Białej Podlaskiej. Na miejscu w Kijowie towarzyszą jej matka oraz brat. - Żona przekazała mi, że warunki w kijowskiej klinice są opłakane. Jakość sprzętu jest słaba i generalnie szpital jest w złej kondycji - mówi Zalewski. - Córka na początku chciała zostać na Ukrainie, ale dała się przekonać, by wracać do Polski na dalsze leczenie - dodaje ojciec dziennikarki.
Wszystko będzie jednak zależało od jej stanu zdrowia i opinii lekarzy. - Na drogę z Charkowa do Kijowa Bianka dostała morfinę, by uśmierzyć ból. Kontakt z nią był ograniczony - relacjonuje Jerzy Zalewski. Pod względem logistycznym transport do Polski nie będzie problemem. - Pomoc i pokrycie kosztów z tym związanych zadeklarował biznesmen Jan Kulczyk - potwierdza ojciec reporterki.
Wcześniej Zalewska pracowała m.in. jako prawnik w ukraińskim komitecie Euro 2012.