W malowniczej zimowej scenerii, w skupieniu i przy dźwiękach muzyki liturgicznej kościoła prawosławnego, odbyły się w piątek w Sławatyczach, coroczne obchody Epifanii czyli Święta Chrztu Pańskiego zwane także Świętem Jordanu.
To jedno z dwunastu najważniejszych świąt w Kościele prawosławnym istnieje od 1800 lat. Tego dnia przy granicy polsko-białoruskiej odbyła się Wielikaja Agiasma, czyli Wielkie Poświęcenie Wody. Tradycja święcenia wody w Sławatyczach na rzece Bug przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Już za czasów okupacji mieszkańcy chodzili pod strażą nad rzekę, po czym wykuwali krzyż w lodzie i odbywało się święcenie.
Wierni kościoła prawosławnego podczas tradycyjnego śpiewu troparionu mogli doświadczyć piękna języka cerkiewno – słowiańskiego. Słowo skierowane przez proboszcza parafii prawosławnej Opieki Matki Bożej w Sławatyczach ks. Michała Wasilczyka wzruszyło wielu z nich.
- Woda podczas święta zmienia swoją materię. Ona uświęca, uzdrawia, pokrzepia nie tylko ciało, ale także duszę. W dzisiejszych czasach porównuje się ja do Eucharystii dzisiejszego dnia. Poświęcamy nasze domy, dobytki, sady i ogrody, tak by je Bóg błogosławił. Tchnął Ducha Świętego w całą ludzkość. To święto kiedy Chrystus chrzcił się w Jordanie, to święto Jordanu, święto zwane jako Epifanii zmienia jestestwo tej wody w całym świecie - mówił proboszcz Parafii Opieki Matki Bożej w Sławatyczach.
Tradycyjnie od 2006 roku na Podlaskiej wsi organizowana jest procesja wiernych wędrującej nad Bug, gdzie przez trzykrotne zanurzenie krzyża w rzece, została poświęcona woda. Zanurzeniu krzyża towarzyszy wypuszczanie trzech białych gołębi, które są żywym symbolem Ducha Świętego.
Jak podkreślają mieszkańcy pogranicza woda poświęcona podczas Święta Jordanu ma podobno uzdrawiającą moc. Piją ją każdego dnia na czczo, używają jej także na wszelkie dolegliwości. Święcone są nią domostwa oraz obejścia. Taka woda ma też chronić przed piorunami i kataklizmami. Podczas tegorocznego święta w Sławatyczach pili ją z blaszanych kubków i zabierali w plastikowych butelkach do domów, niektórzy wcierali ją w twarz.
- Ta woda leczy podobno wszystkie choroby. Ma też uchronić nasze rodziny od wszelkiego zła i nieszczęść- wyjaśniła pani Maria, mieszkanka Sławatycz.
W piątkowych uroczystościach brała udział uchodźczyni z Ukrainy. Kobieta uciekła z kraju objętego wojną ponad rok temu.
- Dzięki Polskim przyjaciołom mamy tu drugi dom. Uczestniczymy w nabożeństwach, pokazujemy dzieciom naszą wiarę. Święto Jordanu ma dla mnie szczególne znaczenie. Obmycie twarzy wodą święconą, możliwość zabrania jej do polskiego domu, łączy nas z naszą ukochaną Ukrainą. Daje wiarę, że wrócimy - mówiła wzruszona obrządkiem kobieta.
Młodzi chcą kultywować tradycję, by zachować ją dla potomnych.
- Jestem wiernym prawosławnym. Z dziada pradziada mieszkamy tu, na pograniczu. Dbamy o nasz język chachłacki, uczą się go nasze dzieci. Podobnie jest z wiarą. Uczęszczamy na nabożeństwa do naszej cerkwi. Nasze dzieci powinny pamiętać, gdzie są ich korzenie - mówił pan Paweł, uczestnik uroczystości.
Dawniej Święto Jordanu obchodzono wspólnie z Bożym Narodzeniem. Później te święta zostały oddzielone. Parafie obchodzą je 6 stycznia lub 19 stycznia, w zależności od przyjętego kalendarza – juliańskiego lub gregoriańskiego.