Lasy Państwowe dokonały już lustracji terenowej na działkach po wykarczowanym lesie w Rossoszu. Inwestor chce tu postawić 8 dużych kurników, ale na razie sprawa jest w zawieszeniu.
Takiej inwestycji w swoim sąsiedztwie nie chcą mieszkańcy, którzy zawiązali komitet protestacyjny. W każdym kurniku ma się znaleźć 72 tys. kurcząt. Wszystko na działce, gdzie wcześniej wykarczowano ok. 16 hektarów lasu.
– Postępowanie administracyjne, podstawą wszczęcia którego było podejrzenie naruszenia przepisów ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, nadal jest prowadzone – zaznacza Anna Sternik, p.o. rzecznika Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie.
Na miejscu odbyła się już lustracja terenowa, m.in. z udziałem urzędników ze starostwa powiatowego, urzędu gminy w Rossoszu i przedstawiciela komitetu protestacyjnego. – Wyniki lustracji potwierdzają, że w granicach analizowanych działek dokonano wyrębu drzewostanu. W związku z tym zostanie skierowane pismo do starostwa w Białej Podlaskiej o przedłożenie materiałów dokumentacyjnych potwierdzających legalność pozyskania drewna – podkreśla Sternik.
Do starosty bialskiego taka korespondencja jeszcze nie dotarła. – Ale oczywiście gdy otrzymamy, to udostępnimy wszystko – deklaruje starosta Mariusz Filipiuk. – Lasy Państwowe dopiero w czerwcu przekazały nam informację, że poprzedni właściciel dokonał wycinki bez pozwoleń. Szkoda że nikt z mieszkańców nas nie zawiadomił na etapie trwania tego procederu – zauważa Filipiuk.
Do wyrębu miało dojść na przełomie 2018 i 2019 roku. W międzyczasie zmienił się właściciel i to ten obecny chce stawiać tu kurniki. – Gdybyśmy wiedzieli wówczas, że prowadzony jest nielegalny wyręb lasu, moglibyśmy zawiadomić policje, zabezpieczyć drewno. Wówczas właściciel dostałby mandat. Tymczasem po roku taka sprawa się przedawnia – przyznaje starosta.
Postępowanie Lasów Państwowych może się zakończyć na przykład wydaniem decyzji o zalesieniu tej działki. – Problem polega na tym, kogo mielibyśmy teraz do tego zobowiązać, bo przecież zmienił się właściciel gruntów – zastanawia się Filipiuk.
Tymczasem mieszkańcy z komitetu protestacyjnego nie składają jeszcze broni. – Oczekujemy na dalsze decyzje administracyjne. Chcemy przywrócenia stanu pierwotnego, czyli lasu, a nie kurników – podkreśla pan Andrzej z Rossosza.
Przypomnijmy, że na razie inwestor zawiesił procedurę. Wcześniej z projektu wycofała się spółka Wipasz. – Inwestor złożył w urzędzie wniosek o zawieszenie postępowania w sprawie wydania decyzji środowiskowej do czasu zakończenia procedury wszczętej przez Lasy Państwowe – informował nas 2 tygodnie temu wójt Kazimierz Weremkowicz.
– Po rozmowie z mieszkańcami podjęliśmy decyzję o rezygnacji z ubiegania się o pozwolenie w tej lokalizacji – powiedział nam Przemysław Sawoński, wiceprezes Wipaszu. Mieszkańcy zebrali ponad 800 podpisów sprzeciwu wobec budowy kurników. Obawiają się m.in. spadku wartości swoich nieruchomości, ale przede wszystkim działania toksycznych substancji, m.in. amoniaku.