(fot. arch. prywatne )
Rozmowa z Aleksandrą Majczyną, projektantką mody i współorganizatorką akcji „Uwolnij szafę” w Międzyrzecu Podlaskim
• Skąd pomysł na akcję „Uwolnij szafę!” w Międzyrzecu Podlaskim?
- Mieszkam tu już prawie 6 lat, ale niespecjalnie uczestniczyłam w życiu miasta. Z kulturą natomiast związana jestem od lat: pracowałam m.in. w scenie Prapremier InVitro w Lublinie i jak tylko mogłam, to uciekałam właśnie tam, do miejsca z którym wcześniej byłam związana zawodowo. Jednak poczułam jakiś czas temu pewien przypływ energii do działań w Międzyrzecu. Moja córka poszła akurat do przedszkola i zostało mi te kilka godzin wolności. Pomyślałam, że to najwyższy czas, aby dać coś od siebie ludziom. Poszłam do Urzędu Miasta w Międzyrzecu Podlaskim. Tam pokierowano mnie do pani Marty Muszyńskiej. Opowiedziałam o tym, co robiłam do tej pory oraz że chcę coś zrobić społecznie dla miasta. Po jakimś czasie pani Marta zadzwoniła z propozycją imprezy „Uwolnij szafę!”, Okazało się, że obie lubimy second handy, gdzie można coś wyszperać za niewielką kwotę. To wyzwanie dla mnie, zwłaszcza że kiedyś organizowałam też targi mody w Lublinie i prowadziłam Galerię Sztuki Użytkowej, a później zaczęłam również projektować i stworzyłam własną markę „Maiko”. Natomiast temat szeroko pojętej ekologii pojawił się, gdy urodziłam syna. Jestem matką, która uwielbia życie bez chemii.
• Jaka idea przyświeca temu wydarzeniu?
- Bardzo nam zależy, aby wydarzenie utrzymane było w duchu „zero waste”. Mamy na to zielone światło od burmistrza. Opowiem uczestnikom o modzie odpowiedzialnej, dokonam metamorfozy w stylu boho i etno na dwóch chętnych kobietach. Wykorzystam do tego zasoby ze swojej garderoby. Cieszę się jak małe dziecko na tę imprezę, bo uważam, że praca powinna też być zabawą, wtedy daje więcej satysfakcji. Pokażę, jak można wyglądać inaczej, ciekawiej, przełamując szarość i nudę. Będzie na pewno kolorowo. Panuje przekonanie, że aby dobrze się ubrać, trzeba mieć zasobny portfel. A to nie prawda. Tyle możliwości dają przecież second handy. Odkryłam je jeszcze w szkole podstawowej w Częstochowie, skąd pochodzę. Pamiętam, że ówczesny szyk miejski wydawał mi się nudny, chciałam czegoś więcej. Podobało mi się, że dzięki ubraniom z drugiej ręki mogę mieć coś innego. A teraz wszystko poszło w drugą stronę. W sklepach mamy za dużo ubrań.
• Wydarzenie zapowiada się ciekawie. Czego jeszcze mogą spodziewać się uczestnicy?
- Takie wydarzenie daje dużo możliwości, aktywizuje ludzi. To dobra okazja do spotkania i dyskusji o „slow life”. Będę zachęcać do zatrzymania się i zastanowienia, czy warto kupować kolejne plastikowe rzeczy. Zawsze przecież można odmówić takiej torby w sklepie. Uświadamianie może przynosić pozytywne skutki. W programie są także warsztaty o wykorzystaniu surowców, które zalegają nam w domu. Z takiej na przykład starej zasłony lub firany można uszyć torbę. Pokaże nam to Aleksandra Panasiuk, założycielka „Spódniczanki”. Te materiały są wytrzymałe, a uszycie torby własnymi rękami daje jeszcze więcej radości. Z kolei woreczki z firan można wykorzystać w sklepach do warzyw czy owoców, które kupujemy na wagę. Na miejscu będą maszyny do szycia, więc każdy chętny będzie mógł spróbować szycia. Dodatkowym celem imprezy jest pomoc naszej mieszkance: matki trójki dzieci, która wskutek trudnego porodu zapadła w śpiączkę. Podczas imprezy będziemy zbierać pieniądze na jej rehabilitację.
• Nadal zajmuje się pani stylizacjami?
- To moja pasja. Jedną z takich, którymi mogłabym się pochwalić jest stylizacja dla Kasi Kowalskiej. Byłam wtedy w zaawansowanej ciąży, więc to było wyzwanie. Zaprojektowałam dla niej sukienkę i kurtkę w stylu boho w konwencji „upcyklingu”. W swojej marce wykorzystuję, przerabiam i unowocześniam stare katany. Stare zamieniam na nowe, dodając do tego szyku miejskiego z pazurem.
• „Maiko” to pani marka. Czym się wyróżnia?
- To skrót od słów „mama” i kobieta”. To przełamanie szarości ulic odważnym szykiem, zdecydowanymi kolorami z nutką szaleństwa. Pierwsza kolekcja była inspirowana stylem afrykańskim, choć osadzona w życiu współczesnym. Cieszyła się dobrym odbiorem, bo wówczas w Polsce nie było zbyt wielu takich akcentów. Nigdy nie czułam, że chcę za kimś podążać w modzie. Stworzyłam dwie kolekcje, bo z założenia nie miała to być masowa produkcja. Jestem przeciwniczką kilku, a nawet kilkunastu kolekcji na rok. Wręcz przeraża mnie myśl, że milion kobiet może chodzić w tej samej sukience. Przy projektowaniu ubrań czy toreb wykorzystywałam stary jeans, który kupowałam właśnie w second handach. Nie brakowało też wzorów kwiatowych, które uwielbiam.
• Czy w dzisiejszych czasach można w ogóle żyć w myśl zasady „zero waste”?
- Staram się tak żyć na co dzień, świadomie dokonując wyborów. Oczywiście nie na każdym etapie jest to możliwe, zwłaszcza, gdy ma się dwójkę dzieci. Odpowiedzialność za tę sferę życia spoczywa zresztą nie tylko na konsumentach. Gdyby producenci szli w tym kierunku, byłoby nam - użytkownikom - znacznie łatwiej wprowadzać w życie ideę życia bez plastiku. Jako społeczeństwo powinniśmy wysyłać komunikaty, że nie chcemy takich rzeczy kupować, zaczynając choćby od rezygnacji z torby foliowej w sklepie.
• Od czego zacząć życie „zero waste”? Od tej plastikowej torby?
- Tak, na początek, zamieńmy przywołane już foliowe torebki na takie wielokrotnego użytku. Przypomnijmy sobie dawne, jakże oszczędne i przemyślane nawyki zakupowe naszych mam i babć. Otwórzmy swoją szafę i wyciągnijmy z niej wszystko, jeśli trzeba to poprzymierzajmy. Zastanówmy się, czy wszystko jest nam potrzebne. A może w niektóre rzeczy się nie mieścimy? Zamiast upychać ubrania, zawieszajmy jedną rzecz na jeden wieszak. Poza tym, kupujmy z głową. Ja na przykład nie mam czasu na myślenie w co się ubiorę. Przeorganizowanie szafy to wszystko ułatwia. Lepiej postawić na konkretne zestawy, a nie na masową ilość.
UWOLNIJ SZAFĘ
30 listopada (w godzinach 11-15) w pałacu Potockich w Międzyrzecu Podlaskim odbędzie się akcja „Uwolnij szafę!”. Ideą jest promocja ochrony środowiska i recyklingu oraz „zero waste”. Organizatorzy pokażą, w jaki sposób można wykorzystywać używane już tkaniny i nadać ubraniom drugie życie. Będzie przestrzeń do szafingu: wymiany lub sprzedaży za symboliczne kwoty: ubrań, butów, torebek i dodatków.