Dzieci ciągnące rodziców na niepotrzebne zakupy, awantury w internecie i kradzieże „drogocennych” naklejek - takie emocje towarzyszą kolejnej edycji akcji „Gang Świeżaków”. Wkrótce sięgną one zenitu, bo do podobnej akcji przygotowuje się kolejna sieć handlowa. Dlaczego zwariowaliśmy na punkcie pluszowych warzyw i owoców?
Groszek Grześ, Kalafior Krzyś, Borówka Basia i Rzodkiewka Żaneta to główni bohaterowie nowej akcji promocyjnej sklepów Biedronka. Żeby otrzymać maskotkę, trzeba zebrać 60 punktów za zakupy (żeby zdobyć mini maskotkę Jabłuszka Antosia, Czesneczku Czesia, Truskaweczki Tosi, Bakłażanka Błażejka, Marcheweczki Marysi lub Brokułka Bartusia wystarczy 30 punków).
Ponieważ naklejkę otrzymamy za wydanie 40 zł, by zdobyć Świeżaka wydać trzeba 2400 zł. Można skorzystać jednak z promocji. Jeśli posłużymy się kartą lojalnościową i zawsze będziemy kupować warzywo lub owoc, cena ta spadnie do 800 zł. Możemy też kupić zabawkę za gotówkę (wtedy zapłacimy 49,99 zł) lub zebrać połowę naklejek i dopłacić 19,99 zł.
Świeżak dla psa
- To jakieś szaleństwo. Dzieci ciągną mnie codzienne na zakupy, choć nie jest to nasz najbliższy sklep. W akcję zbierania naklejek zaangażowała się już cała rodzina. Wszystkim zależy na tym, żeby synowie mieli zabawki jak najszybciej, bo te dzieci, które pierwszego dnia szkoły przyniosły Świeżaki są bohaterami - opowiada pani Agnieszka, mama dwóch uczniów szkoły podstawowej.
- Mam syna w drugiej klasie podstawówki. Wczoraj wrócił ze szkoły załamany. Koledzy nie chcieli z nim rozmawiać, bo nie ma Świeżaka. Właśnie zastanawiamy się, czy jechać do sklepu i kupić mu zabawkę, czy nauczyć, że nie można ślepo podążać za modą - opowiada Żaneta, mama ucznia z lubelskiego Czechowa.
Szaleństwo ogarnęło też internet. O oferowane tam naklejki lub maskotki toczy się regularna walka słowna. Żeby przekonać właściciela upragnionego Świeżaka do przekazania go konkretnej osobie opisywane są choroby dzieci, historie niepełnych lub patologicznych rodzin, z których pochodzi dziecko, lub podkreślana jest skrajna bieda. Jeśli to nie przynosi efektów i zabawkę otrzymuje ktoś inny na głowę biednego człowieka spada grad obelg. To samo spotyka zresztą osoby, które publicznie obwieszczą, że zdobytym Świeżakiem bawi się ich pies lub kot.
Więcej warzyw i owoców
Żeby zdobyć maskotki ludzie posuwają się do kradzieży. Kilka dni temu w Pułtusku 30-latka wykorzystując nieuwagę kasjerki ukradła pudełko z 1378 naklejkami uprawniającymi do odbioru maskotek z Gangu Świeżaków. Grozi jej teraz do 5 lat pozbawienia wolności.
Sankcje karne czekać mają też mieszkańca Pomorza, który włamał się do zaparkowanego pod sklepem samochodu. Chciał z niego ukraść zostawionego w środku Kalafiora Krzysia. Srodze się jednak zawiódł, bo „Krzyś” okazał się być zwykłym warzywem. Czy druga z tych historii jest prawdziwa trudno ustalić, bo w internecie królują dziś niepodzielnie memy ze Świeżakami w roli głównej oraz historie nie do końca prawdziwe, ale doskonale oddające klimat towarzyszący akcji.
- Nasze dane wskazują, że akcja „Gang Świeżaków” przyczyniła się do wzrostu sprzedaży warzyw i owoców. Widzimy, że podczas poprzedniej akcji produkty z tej kategorii kupowane były przez większą liczbę klientów, a także w większych ilościach niż zwykle - informuje biuro prasowe Jeronimo Martins Polska S.A. i dodaje, że w ramach pierwszej edycji zabawy wydano łącznie ponad 4,6 mln maskotek, w tym ponad 1,1 mln z dodatkowej puli.
Związek się skarży
Tym razem jednak, aby sprostać gigantycznemu zainteresowaniu, maskotek będzie znacznie więcej. - Zaobserwowaliśmy również, że akcja „Gang Świeżaków” wzbudziła wiele pozytywnych emocji. Klienci wypowiadali się z uznaniem o promowaniu spożywania warzyw i owoców, a rodzice chętnie dzielili się zdjęciami swoich pociech z maskotkami oraz efektami twórczości dzieci, np. inspirowanymi Świeżakami wierszykami na temat warzyw i owoców.
Akcja nie budzi jednak wyłącznie pozytywnych reakcji. Spowodowała m.in. wzburzenie wśród pracowników sieci. Wszystko dlatego, że sklep postanowił rozdać 37 tys. zabawek swoim pracownikom, którzy mają dzieci w wieku do 15 lat. I tu pojawił się problem, bo przedstawiciele Zakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność 80 wznieśli larum, że pozostali pracownicy (w tym m.in. kobiety w ciąży i na urlopie macierzyńskim - przyp. aut.) zabawek nie otrzymali i poskarżyli się na „dzielenie pracowników poprzez dzielenie dzieci na te, którym się maskotka należy i te, którym się nie należy”. Dodają, że „u wielu pracowników wywołało to poczucie niesprawiedliwości, a nawet oburzenia”.
Lepsze samopoczucie
- Kiedyś rządziła lalka Barbie. Nie musiała się podobać, ale moda na nią rozchodziła się jak zaraza - śmieje się prof. Zbigniew Zaleski z Katedry Psychologii Emocji i Motywacji Instytutu Psychologii KUL. - W przypadku Świeżaków rządzi ten sam mechanizm: chcemy się identyfikować z tym co modne i nowoczesne. Skoro wiele osób to ma, to musimy mieć i my. Z tego samego powodu coraz więcej osób kupuje duże samochody lub wybiera wczasy na Majorce. Żeby nie wypaść z grupy musimy się dostosować przejmując określony wzorzec zachowania, styl życia, zakupy. Dorabiamy przy tym wartość do rzeczy bezużytecznych. Moda na maskotki przeminie bardzo szybko i staną się one zupełnie zbędne, nabywając je zyskamy jednak lepsze samopoczucie.
Modne, bo limitowane
- To kolejny przykład na to, że żyjemy w społeczeństwie konsumpcyjnym i kierujemy się kreowanymi sztucznie potrzebami - uważa dr Bernadeta Lelonek-Kuleta z Katedry Zdrowia Publicznego KUL. - Coś, co limitowane, trudne do zdobycia, niedostępne dla wszystkich, wydaje się niezwykle cenne. Żeby stworzyć taką akcję, pracuje dział specjalistów myślących, czym zainteresować klientów, a jednocześnie przywiązać ich do konkretnej sieci. Nic więc dziwnego, że ten sam schemat powielają kolejne sieci.
Podobny szał na zabawki za zakupy towarzyszył akcjom Lidla, które za zakupy oferowały figurki Stikeez.
- Do tej pory przeprowadziliśmy trzy akcje z ich udziałem - informuje Aleksandra Robaszkiewicz, PR Manager Lidl Polska. - Każda z kolekcji była inna: najmłodsi raz mogli zbierać Stikeez Smurfy, innym razem Stikeez Owoce i Warzywa, z kolei nasza pierwsza akcja Stikeez z 2014 roku była oparta o zabawne stworki. Do tej pory wydaliśmy miliony figurek Stikeez.
Lidlaki i Papuga Pelagia
Teraz do sieci wchodzą natomiast Lidlaki z Ryneczku Lidla, czyli pluszowe zabawki promujące spożywanie warzyw i owoców. Można je będzie kupić za 9,99 zł, a do wyboru będzie jabłko, marchewka, pomidor, brokuł, banan oraz śliwka.
„Stokrotka” oferuje natomiast maskotki zwierząt Neli, małej reporterki. Zdobyć można Lwa Leona, Tygrysa Tymona, Papugę Pelagię, Pandę Wandę, Słonia Sebastiana, Misia Mietka, Wieloryba Wieśka lub Goryla Gienka.
Żeby móc kupić jedną z zabawek za 19,99 zł trzeba zebrać 10 znaczków za zakupy (jeden otrzymamy za wydanie 30 zł). Zabawki można kupić też bez rabatu. Wtedy zapłacimy za nie 59,99 zł.