(fot. Maciej Kaczanowski)
Likwidacja przez Ursus zakładu w Lublinie to część planu naprawczego, który ma uratować firmę przed bankructwem.
Producent popularnych ciągników jest w coraz gorszej sytuacji finansowej. W marcu do firmy wkroczył komornik. Zajął część produkcji na poczet 10 mln zł długo wobec banku PKO BP. Teraz spółka złożyła w sądzie plan restrukturyzacyjny. Wynika z niego, że Ursus ograniczy zatrudnienie z 482 do 293 etatów. Firma ma w tej chwili trzy zakłady, w Opalenicy, Dobrym Mieście i największy w Lublinie. Zatrudnia w nim ponad 220 osób. Plan przewiduje zwolnienie wszystkich pracowników i likwidację lubelskiej fabryki.
– Jeszcze się pracuje, ale nie ma się z czego cieszyć. Z pieniędzmi od dawna jest krucho. Pensje wypłacane są z opóźnieniem – usłyszeliśmy w środę od jednego z pracowników firmy.
Przedstawiciele zarządu byli dziś nieuchwytni. Rzecznik Ursusa nie odbierał telefonu. Nie wiadomo więc dokładnie, kiedy rozpoczną się zwolnienia. Jak ustaliliśmy, Ursus nie zgłosił jeszcze do urzędu pracy zamiaru zwolnień grupowych.
Zarząd spółki wskazuje, że za pogarszającą się sytuację firmy odpowiada w głównej mierze spadek popytu na traktory. Tendencja ta utrzymuje się od trzech lat. W 2015 r. zarejestrowano w Polsce prawie połowę mniej ciągników rolniczych niż w rekordowym roku 2012. Przyczyną było zakończenie wsparcia z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Jednocześnie zabrakło nowego programu dopłat na lata 2014-2020. Rynek traktorów nasycił się również dzięki różnego rodzaju dotacjom z Unii Europejskiej.
Ursus planował jednak ekspansję na rynki afrykańskie. Teraz okazuje się, że to właśnie kontrakty z partnerami z Afryki przyczyniły się do kłopotów firmy. Opóźniła się realizacja umowy na eksport traktorów do Tanzanii. Od 2016 r. do połowy 2018 r. sprzedano tam traktory za 23,2 mln dolarów. Tymczasem cały kontrakt opiewa na blisko 32 mln. Ma być zrealizowany do końca przyszłego roku.
Nie wypalił także plan sprzedaży ciągników do Zambii za 100 mln dolarów. Afrykański odbiorca nie wpłacił zaliczki, bo nie dostał kredytu. Zarząd Ursusa wskazuje również na wysokie koszty prac badawczych, którym nie towarzyszyła analiza efektów gospodarczych. Firma przyznaje również, że zabrakło jasnej strategii sprzedażowej, która pozwoliłaby uporać się z coraz trudniejszą sytuacją na rynku.
Żeby nie upaść
Zarząd Ursusa przedstawił też plan spłaty zadłużenia. By je uregulować, firma ograniczy produkcję do najbardziej popularnych ciągników o mocy 110 i 150 KM, pras zwijających i przyczep rolniczych. Plan przewiduje również zaprzestanie prac badawczych i cięcia kosztów reklam, doradztwa, czy podróży służbowych. Firma zapewnia, że mimo trudności planuje kontynuowanie kontraktu w Tanzanii oraz realizację umowy w Zambii.