Młoda sowa uszatka przyniesiona do weterynarza. Ludzie osierocili ptasie dziecko, bo myśleli, że trzeba pomóc. – Zapytaj fachowca, zanim zabierzesz takiego malucha. One tylko wyglądają na nieporadne – apelują ornitolodzy
– Nasz nowy podopieczny – młoda sowa uszatka. Została przyniesiona do jednej z lubelskich klinik weterynaryjnych, a następnie przekazana pod naszą opiekę. Niestety, nie znamy lokalizacji, z jakiej została niepotrzebnie zabrana i nie możemy odstawić jej pod opiekę rodziców – poinformowała lubelska Fundacja Epicrates i pokazała małego rezydenta.
Internauci oferują pomoc w dokarmianiu i opiece. Ale bardziej istotne jest to, by do takich sytuacji w ogóle nie dochodziło. Ludzie spotykają na spacerach młode ptaki i uważają, że maluchy wymagają pomocy. Nie zawsze.
– Młode sowy opuszczają gniazdo jeszcze przed uzyskaniem zdolności lotu. Są wtedy pokryte puchem i przesiadują na gałęziach, powalonych pniach drzew, a czasem również na ziemi. Choć nie potrafią jeszcze latać, to doskonale wspinają się po pniach. W tym czasie przebywają pod stałą opieką rodziców (nawet jeśli nie widzicie ich w pobliżu). Na tym etapie życia młode sowy nazywamy gałęziakami – tłumaczą fachowcy z fundacji, którzy działają jako pracownicy i wolontariusze Lubelskiego Egzotarium – pierwszego w Polsce ośrodka rehabilitacji i opieki nad bezdomnymi zwierzętami egzotycznymi, będącego działem Lubelskiego Schroniska dla Zwierząt.
– Jeżeli znajdziecie taką młodą sowę, nie zabierajcie jej, ona nie potrzebuje pomocy. Pomoc potrzebna jest jedynie w przypadku, kiedy ptak jest ranny lub wyraźnie osłabiony. Jeżeli uznacie, że sowa znajduje się w niebezpiecznym miejscu i jest narażona na ataki innych zwierząt, przynieście ją na najbliższe drzewo lub krzew i pozostawcie w spokoju. To najlepsza pomoc, jakiej możecie udzielić – radzą.
Na stronie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska jest instrukcja, jak postępować, gdy zobaczymy młode ptaki omyłkowo traktowane jako chore, niepełnosprawne lub porzucone. – "Porywanie" piskląt w takich sytuacjach ma zwykle dla ptaka przykre konsekwencje – tłumaczą autorzy.
Gdyby ktoś rozpoznał w sowie ze zdjęcia gałęziaka, którego ratował, niech się odezwie do lecznicy lub fundacji i poda miejsce, skąd uszatka była zabrana. Może się uda oddać ją rodzicom.
Dzwoń, pytaj!
Kto nie wie, czy powinien interweniować w ptasiej sprawie, może kontaktować się z ekopatrolem Straży Miejskiej (986) lub Stowarzyszeniem Leśnie Pogotowie – Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt (600 621 121), Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska (81 71 06 500) ornitologiem lub sokolnikiem.