Patrol Straży Ochrony Kolei uratował 24-letniego chełmianina który chciał się rzucić pod pociąg. Ludzie byli za daleko żeby pomóc, więc spuścili psa który w ostatniej chwili zrzucił desperata z torowiska.
– 1 stycznia podczas służby na przejeździe kolejowym na ul. Złotej w Chełmie funkcjonariusze SOK zauważyli mężczyznę na torach – mówi Piotr Stefaniuk z Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Lublinie. – Mężczyzna szedł po torach i co zaskoczyło patrol, był tylko w koszulce.
– Było już po 21, ciemno, wszystko odbywało się w świetle latarek – mówi dowódca patrolu, starszy przodownik SOK Mariusz Świderczuk. – Wiedzieliśmy, że zaraz będzie po tym torze przejeżdżać lokomotywa, krzyczeliśmy do człowieka, żeby zszedł z torów.
Doświadczonego strażnika kolejowego z 20-letnim stażem, a od 17 lat przewodnika psa zaskoczyło zachowanie mężczyzny. – Wyczułem, że coś jest nie tak. Był tylko w koszulce i nie przechodził przez tory, tak jak każe instynkt, tylko szedł po nich.
I w tej chwili nadjechała lokomotywa.
Sytuacja była dramatyczna, bo patrol był bardzo daleko od desperata. Krzyki nie pomogły. Nikt nie zwracał na nie uwagi. SOK-ści biegli, ale lokomotywa szybko się zbliżała. Stało się jasne, że nie zdążą.
– I wtedy zobaczyliśmy, że on rozłożył ręce – w takim geście, jak Jezus z figury w Świebodzinie – mówi przodownik Mariusz Świderczuk. – Zrozumiałem, że to koniec. Nie zdążymy a on zginie. I wtedy spuściłem psa.
Od 4 lat Mariusz Świderczuk patroluje chełmskie tory z Amorem, psem służbowym SOK. Ale nigdy wcześniej nie znaleźli się w takiej sytuacji. – Byłem pewien, że zdąży. Wydałem komendę.
Amor ruszył do przodu i dobiegł do desperata w ostatniej chwili, tuż przed samą lokomotywą. Uderzenie owczarka zepchnęło mężczyznę z torowiska. To uratowało mu życie.
W chwilę później, było już po wszystkim. Strażnicy pomogli mężczyźnie wygrzebać się z rowu. Jak się okazało, 24-latek z Chełma mieszkał niedaleko. Ponieważ czuć było od niego alkohol, wezwano policjantów i pogotowie. Chełmianin trafił do szpitala, obecnie przebywa pod opieką lekarz, nie wiadomo co popchnęło go do śmiertelnego kroku.