Pogoda w kratkę, puste pomosty, na plaży miejsca pod dostatkiem – lato 2019 nie rozpieszcza letników spragnionych słońca. Pustki nad zalewem Żółtańce, chełmską Rivierą, która w ciepłe dni przyciąga tłumy, są tego najlepszym dowodem. Chłód ludzi zniechęca, więc częściej nad wodą spotkać można bobra, niż dziewczynę w bikini.
– Bywam nad Żółtańcami praktycznie codziennie. Bobry spotykałem do tej pory tylko w zaroślach – opowiada pan Witold. – Ale widocznie się ośmieliły, bo teraz buszują w sitowiu tuż przy plaży – dodaje i na dowód swych obserwacji podsyła nam serię zdjęć.
– Bobry straszą ryby – komentuje sprawę Bartek, wędkarz z Chełma. – Widać efekty ich roboty, podkopują skarpy. Jak się płynie łódką przez szuwary, to tylko słychać plusk jak odpływają.
Skąd ta nagła bobrza inwazja w chełmskim zalewie? Żółtańce to czysta woda i oaza przyrody tuż na przedmieściu.
– Jeszcze niedawno populacja bobrów była bardzo mała, teraz udało się ją odbudować – mówi dr hab. Grzegorz Grzywaczewski z Wydziału Biologii, Nauk o Zwierzętach i Biogospodarki – Katedry Zoologii, Ekologii Zwierząt i Łowiectwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
– Bobry są bardzo inteligentnymi i czujnymi stworzeniami. Spiętrzają wodę, choć znane są przypadki, gdy po przekopaniu grobli spuściły wodę ze stawu. Są bardzo pracowite, więc ich działania kolidują czasem z ludzkimi budowlami.