Włodarze Chełma chcą sprzedać dawny stadion Granicy, a wcześniej Gwardii. Rodzice grających tam trampkarzy są oburzeni.
- Jestem za tym, aby miasto się go pozbyło - mówi Zbigniew Mazurek, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który administruje obiektem przy ul. Lubelskiej. - Właśnie zapłaciłem 700 zł za wywóz śmieci wybranych z niecki zrujnowanego basenu. Jakby tego było mało, złomiarze po raz kolejny ukradli nam kilka stalowych przęseł z ogrodzenia. Nie stać nas, aby przez 24 godziny na dobę utrzymywać tam stróża.
Trudno, aby Mazurek nie poparł pomysłu pozbycia się starego stadionu, skoro za pieniądze ze sprzedaży mógłby do końca uporać się ze Stadionem Miejskim. Zwłaszcza że ma już dokumentację techniczną oraz wciąż aktualne pozwolenie na budowę.
Stawką jest wzniesienie nowej trybuny z zapleczem dla sędziów i zawodników oraz stanowiskiem komentatorskim. W planach jest też odtworzenie bieżni i pozostałych urządzeń lekkoatletycznych.
Przeciwni sprzedaży stadionu są natomiast rodzice trampkarzy, którzy od kilku lat rozgrywali tam mecze.
- Dlaczego przy ul. Lubelskiej nie utworzyć centrum szkolnego sportu? - pyta Zbigniew Gołębiowski, ojciec Krzysia, piłkarza z UKS "Miś”. - Jako prywatny przedsiębiorca dobrze wiem, że łatwo się pozbyć majątku, ale bardzo trudno znowu się go dorobić.
Mościcki zapewnia, że sprzedaż zrujnowanego stadionu nie zuboży bazy chełmskiego sportu. - Trampkarzy zapraszamy na boisko przy ul. Batorego - mówi. - Poza tym, w mieście są jeszcze boiska chociażby przy II LO, zespole szkół budowlanych oraz Zespołach Szkół Ogólnokształcących nr 3 i 7. Należy jedynie zaprowadzić na nich porządek. Augustyn Okoński, dyrektor Wydziału Oświaty już przypomniał dyrektorom o tym obowiązku.
Gołębiowskiego te argumenty nie przekonują. Jego zdaniem, boisko przy ul. Batorego jest fatalnie zlokalizowane. - A na przyszkolne z reguły się młodych piłkarzy nie wpuszcza - dorzuca.