Proces Roman Z., chirurg z Chełma, najprawdopodobniej wróci na ławę oskarżonych. Zdaniem biegłego, stan zdrowia lekarza poprawił się na tyle, że może brać udział w procesie. Mężczyzna odpowiada za narażenie życia pacjentki i łapówkarstwo.
– Powołano biegłego, który przygotował już opinię. Wynika z niej, iż stan zdrowia Romana Z. się poprawił – wyjaśnia sędzia Marek Wiśniewski, przewodniczący II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Chełmie. – W rezultacie sąd podjął zawieszone postępowanie.
Decyzja nie jest prawomocna. Strony mogą się od niej odwołać do sądu wyższej instancji. Termin mija w przyszłym tygodniu.
O procesie chirurga pisaliśmy pod koniec września. Roman Z. i pięcioro innych lekarzy z Chełma odpowiada za zaniedbania, które zdaniem prokuratury doprowadziły do śmierci Justyny T., 25-letniej pielęgniarki z Warszawy. Kobieta trafiła do chełmskiego szpitala w 2003 roku. Przyjechała odwiedzić rodzinę, kiedy złapały ją silne bóle brzucha.
25-latka podjechała więc do lekarki rodzinnej, następnego dnia na pogotowie. W obu miejscach dostała tylko leki przeciwbólowe. Nie pomogły. Kobieta dotarła na izbę przyjęć szpitala wojewódzkiego w Chełmie. Lekarze podejrzewali atak kamieni nerkowych. Zlecili USG, ale przez trzy kolejne dni nic nie robili. Pacjentka konała z bólu.
Wreszcie jej matka poszła do ordynatora chirurgii dr. Romana Z. Z akt sprawy wynika, że wręczyła mu 200 zł. Roman Z. miał przyjąć pieniądze i zlecić badania Justyny T. Wyniki miał obejrzeć dopiero po kolejnych dwóch dniach, kiedy otrzymał następne 300 zł łapówki. Natychmiast zlecił operację. Okazało się, że pacjentka ma ropne zapalenie otrzewnej. Rozwijała się sepsa. Justyna T. zmarła po sześciu dniach cierpień. Ordynator miał wtedy oddać łapówkę.
Sąd Rejonowy w Chełmie uznał, że lekarze są winni narażenia kobiety na niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie jej śmierci. Śledztwo w tej sprawie trwało prawie 4 lata. Medycy dostali kary więzienia w zawieszeniu i grzywny. Tylko sprawę Romana Z. wyłączono do odrębnego postępowania.
Lekarz nie przyznaje się do zaniedbań i łapówkarstwa. Tymczasem już w 2011 roku został skazany za łapownictwo. Miał przyjąć w sumie 5 tys. zł w gotówce. Do tego alkohole i produkty spożywcze warte 250 zł. Dostał za to rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.