Jeszcze w ubiegłym roku, zgodnie z obietnicą kolejarzy, przystanek Chełm Miasto miał mieć nową elewację, estetyczną poczekalnię z kasami i sanitariaty. Nic z tego nie wyszło.
– W każdym mieście dworzec jest jedną z jego wizytówek. Decyduje o pierwszym wrażeniu przyjezdnych. Tymczasem nasz wystawia nam jak najgorsze świadectwo. To efekt wieloletnich zaniedbań – uznał poseł Zbigniew Matuszczak i złożył w tej sprawie interpelację, adresowaną do ministra infrastruktury.
Wydawało się, że załatwił sprawę, skoro minister za pośrednictwem marszałka Sejmu wkrótce zapewnił go, że Polskie Koleje Państwowe SA zaplanowały na ten, czyli wówczas 2010 rok, przebudowę dworca.
Wiadomość ta ucieszyła także prezydent Chełma. – Obecny wygląd dworca Chełm-Miasto urąga podstawowym wymogom estetycznym, jak i funkcjonalnym. Byliśmy skłonni pomóc kolejarzom w jego przebudowie na ile tylko byłoby nas stać. Wierzę, że skoro PKP obiecała nam tę inwestycję, to prędzej czy później jednak dotrzyma słowa – liczyła Agata Fisz.
Zwrócił też uwagę, że na wstrzymanie inwestycji wpłynęła także analiza efektywności, z której wynika brak możliwości zwrotu zainwestowanych środków finansowych w perspektywie nawet 50 lat. Mówiąc wprost, remont chełmskiego przystanku kolejarzom się nie opłaca. Bez odpowiedzi pozostaje jedynie pytanie dlaczego obiecali inwestycję, na którą ich nie stać?
Można być pewnym, że przystanek Chełm-Miasto w jego obecnym kształcie i standardzie będą podziwiać goście na Euro 2012. Jak go nazwać? Tomasz Zasuwa, którego spotkaliśmy na dworcu, ma gotową odpowiedź: To nie dworzec, to melina.