Roman Cichacki, mieszkaniec Janowa w powiecie koneckim, w wolnym czasie bada przebieg Kampanii Wrześniowej na tym terenie. Szczególnie interesuje się bitwą stoczoną na Kielecczyźnie w pasie obronnym Krasna-Luta-Samsonów przez żołnierzy 7 Pułku Piechoty Legionów. Przed wojną pułk ten stacjonował w Chełmie
Kilka lat temu zajrzałem do skupu makulatury - wspomina Roman Cichacki. - Przypadkowo znalazłem tam porzuconą kronikę szkolną z wklejonym do niej wycinkiem Ekspresu Wieczornego z 7 września 1966 roku. Artykuł dotyczył wojennego epizodu w Krasnej i był zilustrowany zdjęciem znalezionym przy jednym z poległych żołnierzy.
Przedstawiało młodą parę, przy czym mężczyzna ubrany był po cywilnemu. Żadnych innych dokumentów przy nim nie było. Na prośbę osoby, która to zdjęcie przyniosła do redakcji autor zwrócił się z gorącym apelem do Czytelników o pomoc w rozpoznaniu osób z fotografii.
Kolejnym przyczynkiem do zajęcia się tą sprawą było pojawienie się tematu Krasnej na forum odkrywca.pl. Tam też pan Roman poznał podobnego jak on pasjonata, Wojciecha Kamodę spod Końskich.
- Wojtek zajął się wyszukiwaniem informacji w internecie i archiwach, a ja skupiłem się na penetrowaniu terenu bitwy i odnajdywaniu świadków - mówi Roman Cichacki. - Dzięki tej współpracy udaje nam się gromadzić coraz więcej materiałów i faktów. Obaj myślimy o wspólnej publikacji. Tym bardziej, że bitwa w Krasnej praktycznie nie występuje w opublikowanych wspomnieniach, czy historycznej literaturze.
Dedykacja
Bitwa rozpoczęła się o świcie, 6 września, 1939 roku. Drogą z Mniowa przez Serbinów w kierunku Krasnej poruszał się 67 batalion pancerny ze składu 3 dywizji lekkiej Wehrmachtu. Na kierunku natarcia pozycje obronne zajęła 1 kompania piechoty wchodząca w skład I batalionu 7 ppleg. Jej zadaniem było zablokowanie nieprzyjacielowi drogi na północ. W trakcie zaciekłej, ośmiogodzinnej walki na jedno z gospodarstw z manierką w ręku przyczołgał się po wodę ranny kapral podchorąży.
Już martwego znalazł go tam gospodarz posesji, kiedy po bitwie Niemcy w obawie przed epidemią pozwolili miejscowym pochować polskich żołnierzy.
W kieszeni munduru znalazł jedynie fotografię ślubną z dedykacją „Kochanemu....”. Reszta podpisu była zamazana krwią.
Zdjęcie
- Sądzimy, że poległy żołnierz służył w szeregach 1 kompanii, gdyż z zajmowanych przez nią pozycji obronnych do gospodarstwa było najbliżej - wyjaśnia pan Roman. - Sam gospodarz przechowywał to zdjęcie przez całe życie licząc na to, że w końcu ktoś z bliskich poległego podchorążego po nie się zgłosi. Tuż przed śmiercią zobowiązał rodzinę, aby nie ustawała w próbach zidentyfikowania osób na fotografii. I tak z czasem zdjęcie trafiło na łamy Ekspresu Wieczornego.
Cena
Mieszkańcy Krasnej długo pamiętali o żołnierzach chełmskiego pułku, których przyszło im pochować. Jeszcze przed bitwą pomagali im budować zaporę przeciwczołgową i kopać stanowiska obronne. Zapłacili za to straszliwą cenę. W związku z tym, że po ewakuacji wsi żołnierze na stanowiska bojowe zajęli murowane domy, Niemcy uznali, że i gospodarze do nich strzelali. Z wiedzy Cichackiego i Kamody wynika, że zginęło 27 mieszkańców.
Zapis tej zbrodni znalazł się w książce Szymona Datnera „55 dni Wermachtu w Polsce”. Oprócz Polaków ofiarami byli także miejscowi Żydzi.
Według obecnego stanu wiedzy, w Krasnem zginęło 33 żołnierzy chełmskiego pułku. Spośród nich dwóch zmarło z ran, a trzech kolejnych zostało rozstrzelanych. Cichackiemu udało się dotrzeć do Stefana Kubiakowskiego - jego ojciec miał widzieć, jak z upływu krwi zmarł 26-letni podchor. Adolf Rachoń, w cywilu nauczyciel i rodzony brat znanego dyrygenta. Udało się go zidentyfikować, gdyż na szyi miał nieśmiertelnik jeszcze z czasów I wojny światowej.
Przełamanie pasa obronnego Krasna-Luta-Samsonów kosztowało Niemców 103 poległych. Jak podkreślił w swoich wspomnieniach jeden z żołnierzy 66 batalionu pancernego 3 Dywizji Lekkiej, była to pierwsza na polskiej ziemi bitwa, w której ta formacja poniosła tak dotkliwe straty.