Rolnicy z gminy Hanna koło Włodawy, których rzeka Bug odcięła od świata, nie chcą się ewakuować. We wtorek zalanym przez wodę hodowcom bydła sen z powiek spędzał inny problem. Transport mleka do mleczarni.
We wtorek zagrożonych całkowitym zalaniem było ok. 30 gospodarstw w gminie Hanna, głównie w miejscowościach Panasiuki, Dołhobrody i Kolonia Hanna. Dla niektórych mieszkańców łódka była jedynym środkiem lokomocji.
– Ludzie nie chcą nawet słyszeć o żadnej ewakuacji – relacjonuje Grażyna Kowalik, wójt Hanny, która jest w stałym kontakcie z powodzianami. – Uważają, że do tego nie dojdzie. Dla nich jedyny problem to transport mleka. Niektórzy chcieliby, aby sprowadzić do tego amfibię, ale to niemożliwe.
– Walka idzie o drogę, bo to jedyna droga, żeby wywieźć mleko – wskazuje Czesław Ciodyk, rolnik z miejscowości Dołhodrody, którego gospodarstwo jest również podtopione. We wtorek w zabezpieczeniu dojazdu do gospodarstwa pomagali mu strażacy, którzy workami z piachem umacniali drogę.
– Woda dochodzi już do obory. Jest w stodole. Do budynku w którym trzymam zboże na wysiew brakuje jakieś 5 cm. Tyle wody to jeszcze u mnie nie było. Za płotem mam już jej 1,5 m.
Wszystkie służby są w gotowości. – Amfibia jest w pogotowiu – zapewnia Kamil Smerdel, rzecznik wojewody lubelskiego. – Jeśli tylko bezpieczeństwo tych ludzi będzie zagrożone to natychmiast zostanie użyta.