Opłatek, jajeczko, niepodległościowe rocznice, awanse, a nawet pożegnanie lata i jesieni. Wszystko to miało być okazją do libacji, jakie miał zarządzać komendant Placówki SG w Dołhobyczowie. Tak przynajmniej utrzymuje autor anonimu przysłanego do naszej redakcji.
„Nie ma miesiąca, aby komendant Andrzej Bielecki nie zorganizował przynajmniej jednej suto zakrapianej imprezy z udziałem zaproszonych gości i kadry oficerskiej oraz innych funkcjonariuszy nie stroniących od alkoholu – czytamy w anonimie. – Bywało tak, że imprezki kończyły się w gabinecie komendanta, a ich uczestnicy zataczali się na korytarzach placówki oraz przejścia (granicznego – red.)”.
Zdaniem autora donosu, nie pomogła wizyta pani psycholog w placówce. Po jej wyjeździe komendant miał szydzić, że „dopóki nikt nie będzie wyrywał drugiemu z munduru guzików, to nie ma mowy o alkoholizmie”.
Imprezy?
Z lektury listu można wnioskować, że jego autorem jest podwładny komendanta Bieleckiego. Między innymi nawiązuje on do imprezy z okazji Święta Niepodległości zorganizowanej w lokalu w Mirczu.
„Na początek wypito kilkanaście butelek wódki, toasty wznosił komendant - pisze autor. – Jak już wszyscy poczuli się pewnie (…) doszło do teatru, w którym pierwszoplanową rolę zagrał komendant, drugoplanowe role jego zastępcy i osoby awansowane na wyższe stopnie”.
Zgodnie z przytoczonym scenariuszem, awansowani musieli wypić szklankę wódki z zatopioną w niej gwiazdką. Jeśli nie uchwycili gwiazdki w zęby, zmuszeni byli powtarzać próbę. W przypadku oficerów w rachubę wchodziły dwie szklanki i dwie gwiazdki. Tych, którzy tej próbie podołali, komendant miał kłaść ręce na ramionach i witać w gronie np. plutonowych.
– Trudno nam odnosić się do anonimowych skarg adresowanych do komendanta Nadbużańskiego Oddziału SG, ale zgłaszanych za pośrednictwem mediów – mówi ppor. Dariusz Sienicki, rzecznik komendanta NOSG. – Straż Graniczna, jako instytucja publiczna, funkcjonuje w oparciu o przepisy prawne, które regulują również kwestie dotyczące skarg. Rozporządzenie Rady Ministrów stanowi jasno, że skargi i wnioski anonimowe pozostawia się bez rozpatrzenia.
Zajazd Dworek w Mirczu
Stanisława Kuś, szefowa Zajazdu Dworek w Mirczu, w którym 20 listopada spotkali się funkcjonariusze SG z Dołhobyczowa, nie ma im nic do zarzucenia.
– To bardzo kulturalni i sympatyczni ludzie – mówi Kuś. – W czasie ich imprezy nie było żadnych burd, ani pijackich ekscesów. Spotkanie przebiegło spokojnie i za zamkniętymi drzwiami. Chętnie tych panów ponownie ugoszczę.
Odnosząc się do „imprezek”, jakie miały kończyć się w gabinecie komendanta, i ich uczestników zataczających się na korytarzach placówki, ppor. Sienicki podkreśla, że w pomieszczeniach tych funkcjonuje monitoring i na bieżąco jest kontrolowany.
W oficjalnym stanowisku zwrócił także uwagę, że jeśli pracownik lub funkcjonariusz czuje się pokrzywdzony przez swojego przełożonego lub dostrzega jakiekolwiek nieprawidłowości, ma możliwość zwrócić się w sposób formalny bezpośrednio do komendanta oddziału lub zrobić to za pośrednictwem związków zawodowych. W ten sposób złożona skarga powoduje konieczność wszczęcia czynności wyjaśniających, których celem jest dokładne, rzetelne i obiektywne wyjaśnienia sytuacji, budzących wątpliwości, zarówno natury prawnej, jak i etycznej.
Podobnego zdania jest także st. chor. SG Agnieszka Golias, rzecznik komendanta głównego SG.
– Generalnie prawo nie pozwala nam rozpatrywać niepodpisanych skarg – mówi rzecznik. – Anonim, o którym mowa, gdyby trafił nie do mediów, lecz bezpośrednio do nas, chociażby za pośrednictwem naszej strony internetowej, zapewne zwróciłby uwagę odpowiednich służb. Autor jednak z tej drogi nie skorzystał.
Komendant odpowiada
Co na to wszystko sam ppłk Bielecki?
– Trudno mi polemizować z anonimowymi zarzutami, które znam jedynie w ogólnym zarysie – mówi komendant. – Uważam, że kierowana przeze mnie placówka pracuje dobrze. Jeśli komendant oddziału będzie miał obawy, czy zastrzeżenia do tego, jak nią kieruję, to po prostu podejmie odpowiednie działania.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie w przypadku kilku funkcjonariuszy NOSG toczą się różnego rodzaju postępowania dyscyplinarne. Niewykluczone, że to jeden z nich jest autorem anonimu obciążającego ppłk SG Bieleckiego.
Przed kilkoma laty z podobnymi, również anonimowymi zarzutami, spotkał się także były komendant placówki SG. Żaden się nie potwierdził.