Śledczy wciąż nie ustalili sprawców brutalnej napaści do której doszło pod koniec lipca w Chełmie. 46-latek i jego żona zostali dotkliwie pobici, gdy wracali do domu. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
– Prowadzimy śledztwo w kierunku uszkodzenia ciała. Przeprowadzono już sekcję zwłok, która pozwoli ustalić co było bezpośrednią przyczyną śmierci 46-latka. Do tej pory nikomu nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów – informuje Mariola Puławska, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Chełmie.
Do napaści doszło w nocy z 30 na 31 lipca. 46-latek i jego żona spędzali wieczór w jednym z lokali w centrum miasta. Później wracali do domu ul. Lwowską. Niedaleko baru „Cegiełka” zostali zaatakowani.
– Męski głos krzyknął „ty pedale” – relacjonowała na łamach Super Tygodnia Chełmskiego żona pobitego mężczyzny. Ona również została napadnięta. Niemal natychmiast straciła przytomność. Nie pamięta zdarzenia. Z relacji kobiety wynika, że gdy się ocknęła były przy niej przechodzień, który wezwał karetkę. Jej mąż leżał obok na ulicy. 46-latek miał liczne obrażenia głowy.
– Wyglądał jakby go ktoś tłukł albo kopał po twarzy. Ja też miałam siniaki na ręce i policzku – przytacza relację kobiety Super Tydzień.
Małżonkowie trafili do szpitala. Następnego dnia kobieta mogła już wrócić do domu. Zgłosiła sprawę policjantom.
Jej mąż pozostał w szpitalu. Miał krwiaki mózgu. Konieczne było przeprowadzenie trepanacji czaszki. Niestety życia 46-latka nie udało się uratować. Po ponad tygodniu mężczyzna zmarł.